MYŚL DNIA

O Krwi Jezusa, upajaj mnie Twoją świętą miłością. O śmierci Jezusa, spraw, bym wyrzekł się każdego ziemskiego przywiązania. Św. Alfons Maria de Liguori
Readmore

Słowo Życia

…wrzuciła wszystko, co miała… (Mk 12, 44)

Może warto dzisiaj zbliżyć się do otwartego Serca Jezusowego, które jak skarbona pomieści Twoje i moje,

i każde „wszystko”. Złóżmy w Jego głębi wszystkie nasze lęki, obawy, niepewności ...

Czytaj więcej  

Kalendarz

listopad 2024
N P W Ś C Pt S
1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30

Najwyższa zdolność do relacji

airport-4615368_1280.jpg

 

Wyznaję, że jedną z najciekawszych przygód misjonarskich jest przemieszczanie się po lotniskach. Choć podróże transatlantyckie na drugi kraniec świata są fizycznie męczące, to jednak niosą w sobie wiele ukrytej ciekawości. Podróż lotnicza jest jak mały dzień skupienia. W powietrzu nie ma innych obowiązków, trzeba po prostu lecieć. Można więc czytać, pisać i modlić się bez ograniczeń. Z drugiej strony, oszklone terminale lotnisk uważam za prawdziwie osobne kontynenty.

 

Dzieje się na nich jakieś inne życie. Wiele kultur i języków zbiega się tam ze sobą i rozbiega, spotyka się i rozchodzi. Tak właśnie, pewnego roku, po zakończeniu wakacji wracałem do siebie na misję. Niespodziewanie zmieniono mi schemat podróży i pierwszy raz w życiu miałem lecieć do Buenos Aires przez nieznane mi zupełnie lotnisko w Doha. Nigdy nie widziałem terminalu tak rozwiniętego i bogatego w rozwiązania. W pewnej chwili podszedł do mnie jeden z urzędników lotniska. Z wyglądu przypominał mieszkańca kultury arabskiej. Patrząc na mnie z uśmiechem, przysunął do usta czarną rurkę z mechanicznymi przyciskami i po chwili usłyszałem sztuczny, komputerowy głos, który mówił do mnie w śmiesznie brzmiącej, cyfrowej polszczyźnie: jak się pan masz, pan Jarosław Tomaszewski, proszę okazać paszport…

Jesteśmy współcześnie pokoleniem bardzo rozwiniętym technologicznie, to fakt, maszyny prześwietlają nam kieszenie podczerwienią i mówią do nas w naszym własnym języku. Komputerom powierzamy często najbardziej intymne sekrety. Tym mocniej zaskakuje to, że współczesny człowiek, jak nigdy dotąd w dziejach, jest tak bezradnie niedojrzały w relacji do innego człowieka. Z zabijania stworzył sobie osobną sztukę filmową, a z niewierności – symbol postępu. Choć historia zawsze była naznaczona znamieniem ludzkiej słabości, to jednak nigdy dotąd tak, jak dziś, człowiekowi nie brakowało pogłębionej relacji z drugim obok siebie. Współcześni ludzie do tego stopnia są bezradni w relacji, w geście, w bliskości ciała drugiego, w umiejętności szczerego wypowiedzenia swoich myśli, w lojalności, we współdziałaniu, że relację muszą oprzeć automatycznie na pośrednictwu psychologa. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedzi przychodzi wiele lecz jedną z najpoważniejszych przyczyn wspomnianej niedojrzałości, jest poważne w skutki pomylenie relacji z komunikacją.

Relacja opiera się na intymności, komunikacja zaś ma charakter publiczny, wszystkim dostępny. Relacja szuka osoby, komunikacja odnosi się do informacji. Relacja siłą rzeczy zakłada bliskość w całym sensie tego słowa – skrócenie dystansu, posiedzenie obok, spojrzenie w oczy, poczucie zapachu, ciepła i dotyku, a komunikacji wystarczy adres, na który z największej nawet odległości da się przesłać ten plik. Wreszcie relacja musi dojść do zrozumienia się jednej osoby z drugą. Komunikacji w tym względzie wystarczy negocjacja, układ, ustalenie danych. Z powyższego porównania wynika jasno, co jest głębiej, co jest ważniejsze, a co jest tanie i łatwe do zdobycia? Komunikacja to nic trudnego ale relację trzeba budować ostrożnie, z szacunkiem i wolnością. Gdy wiatr lub brak prądu zerwie komunikacyjny impuls, da się go naprawić młotkiem, gwoździem bądź nowym modemem elektronicznym. Relację czasem burzy się w jedną chwilę, aby potem odzyskiwać ją albo tęsknić za nią całe życie. Jak więc doszło do tego, że w naszym pokoleniu możemy nazwać się specjalistami od komunikacji, będąc zarazem analfabetami relacji? Merkantylny rynek techniki zdominował świat, stąd też i komunikacja narzuciła się człowiekowi jako pierwsza z jego potrzeb. Nie staliśmy się jednak dzięki temu bardziej szczęśliwi. A może wprost przeciwnie?

Chrześcijanie są w jakimś sensie rewolucjonistami i wiedzą, że ku dobru trzeba iść pod prąd. Nie dopuścisz więc, by twój świat zapełniła strefa komunikacji. Serce potrzebuje relacji. Co i jak należy włączyć i wyłączyć wiesz już doskonale. A teraz wrócisz do szkoły patrzenia drugiemu w oczy ze szczerością, mówienia tak, aby być dobrze zrozumiałym, do naturalności w bliskim obcowaniu z przyjacielem i długiej podróży na kolejne urodziny rodziców. Nigdy nie powiesz nikomu, że nie masz czasu, nawet jeśli spotkanie trzeba będzie odłożyć na inną porę. Tak odkryjesz w zdumieniu, że łatwiej czytasz człowieka, niż ekran.

Ks. Jarosław Tomaszewski