Nawigacja strony
MYŚL DNIA
Słowo Życia
…wrzuciła wszystko, co miała… (Mk 12, 44)
Może warto dzisiaj zbliżyć się do otwartego Serca Jezusowego, które jak skarbona pomieści Twoje i moje,
i każde „wszystko”. Złóżmy w Jego głębi wszystkie nasze lęki, obawy, niepewności ...
Lipiec 2015
Słowo Życia na lipiec
Wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali Mk 6, 13
Nikt z nas nie ma chyba wątpliwości, jak cennym darem jest zdrowie. Zresztą wystarczy uważnie wsłuchać się w treść życzeń, czy to urodzinowych, imieninowych, czy świątecznych. Jak refren powtarza się, że „przecież najważniejsze jest zdrowie”, „jak będzie zdrowie, to wszystko się jakoś ułoży”, „zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia”.
Dopóty, dopóki nic nie puchnie, nie strzyka, nie wywołuje palpitacji, jesteśmy w miarę spokojni i jakoś niezbyt często wracamy myślą do swojego samopoczucia (pod warunkiem, że nie jesteśmy hipochondrykami). Kiedy jednak choroba daje o sobie znać, a szczególnie, kiedy są to poważne dolegliwości, jesteśmy w stanie poddać się najbardziej bolesnym terapiom, zabiegom, połykać gorzkie lekarstwa, choć dotychczas nie byliśmy w stanie wypić nieosłodzonej herbaty.
Na kartach Ewangelii bardzo często spotykamy się z Jezusem, który uzdrawia, albo do misji uzdrawiania przygotowuje swoich uczniów. Każdy z nas czytał te fragmenty, które mówią o trędowatych, ślepych, ułomnych, którzy po spotkaniu z Chrystusem w pełni wracali do zdrowia. Czasem pojawia się zazdrość – dlaczego to nie ja doświadczyłem uzdrowienia?, czasami wątpliwość – czy aby na pewno Jezus może uleczyć?, czasami gniew – kiedy, ktoś bliski odchodzi złożony nieuleczalną chorobą.
Jezus przychodzi do każdego z nas z lekarstwem, ale ponieważ jest ono dla wielu z nas zbyt gorzkie, nie chcemy go przyjąć, nie chcemy zastosować, odkładamy moment terapii, bo wydaje się ona zbyt bolesna. I może właśnie w tym momencie warto sobie przypomnieć, że jest coś znacznie gorszego od chorego ciała. Uważaj, żeby coś gorszego ci się nie przydarzyło (J 5, 14), przestrzegał Jezus. A zatem skoro dbamy o swoje ciało, to czy nie powinniśmy zadbać i o duszę? Kościół wyposaża nas w swoistego rodzaju apteczkę pierwszej, a może i jedynej pomocy. Są tam leki nieraz bardzo gorzkie (sakrament pokuty i pojednania), są leki przynoszące ukojenie (modlitwa). Nasz Boski Lekarz zapisuje nam recepty (dekalog), a nierzadko zleca i sanatorium (rekolekcje).
W tej kuracji bardzo ważny jest i termin przydatności lekarstwa do spożycia, bo chyba nie trzeba pisać, że czym prędzej zastosuję się do wskazówek LEKARZA, tym efekty kuracji będą szybsze i bez skutków ubocznych.
W cytowanym we wstępie fragmencie perykopy, uczniowie Jezusa wielu chorych namaszczają olejem i uzdrawiają (Mk 6, 13). Może warto choć przez chwilę zastanowić się nad znaczeniem namaszczenia olejem. Już od czasów starożytnych, przypisywano oliwie nadzwyczajne właściwości. Namaszczano królów, kapłanów, a w Babilonie – lekarza nazywano „piewcą oliwy”. W starożytności namaszczani byli również walczący na arenach zapaśnicy. W sakramentach chrztu, bierzmowania, kapłaństwa czy namaszczenia chorych, używana jest oliwa. Bardzo dosadnie wyraził się o tym symbolu, w jednej ze swoich homilii ks. bp G. Ryś, mówiąc, że Kościół namaszcza nas do zapasów, do walki. Chrześcijaństwo jest znakiem, któremu sprzeciwiać się będą. Będziemy uczestniczyć w swoistego rodzaju zapasach, a do nich nadają się tylko dzieci, bo kiedy wiemy, że jesteśmy dziećmi, potrafimy przyznać się do swojej słabości. Człowiek wygrywa, gdy walczy za niego Bóg, gdy jest w stanie powiedzieć – walcz TY, bo ja nie daję rady.
S. Konsolata MSC