Słowo Życia - listopad 2024
…wrzuciła wszystko, co miała…(Mk 12, 44) Ile to jest „wszystko”? Co mieści się w tym pojęciu? ...
Zapytanie Ofertowe 5
Zapytanie w zakresie: na roboty budowlane w zakresie systemu grzewczego - montażu urządzeń...
Zapytanie Ofertowe 4
Zapytanie w zakresie: na roboty budowlane polegające na modernizacji systemu grzewczego - montażu...
Zapytanie Ofertowe 3
Zapytanie w zakresie: na roboty budowlane polegające na wymianie okien na nowe z PCV o wsp....
Zapytanie Ofertowe 2
Zapytanie w zakresie: wykonanie projektu budowlanego, dokumentacji projektowej instalacji...
Zapytanie Ofertowe 1
Zapytanie w zakresie „Zmniejszenie zużycia energii w domu zakonnym Misjonarek Krwi Chrystusa...
-
Słowo Życia - listopad 2024
-
Zapytanie Ofertowe 5
-
Zapytanie Ofertowe 4
-
Zapytanie Ofertowe 3
-
Zapytanie Ofertowe 2
-
Zapytanie Ofertowe 1
Nawigacja strony
MYŚL DNIA
Słowo Życia
…wrzuciła wszystko, co miała… (Mk 12, 44)
Może warto dzisiaj zbliżyć się do otwartego Serca Jezusowego, które jak skarbona pomieści Twoje i moje,
i każde „wszystko”. Złóżmy w Jego głębi wszystkie nasze lęki, obawy, niepewności ...
WEWNĘTRZNY DZIEDZINIEC DUSZY- III Niedziela Wielkiego Postu
Wj 20, 1-17. Dekalog to - obok Przymierza, Trójcy świętej, Słowa Bożego czy Eucharystii - fundament całego objawienia. Żadna z religii w historii świata nie otrzymała od Boga czegoś podobnie wielkiego. Było, jest i będzie jeszcze wiele dróg do Stwórcy nazywanych religiami ale Dekalog jest jedyny, niepowtarzalny, autentycznie Boży. Człowiek może tworzyć wiele kodeksów ale tylko Stwórca ma moc wypowiedzieć Dziesięć Słów – opisujących całą rzeczywistość, życiodajnych, przenikających sumienia.
O wyjątkowej pozycji Dekalogu w kontekście pełni objawienia świadczy to, że występuje w komplecie właśnie w medytowanej dziś księdze Wyjścia. Ale jego fragmenty, komentarze, odcienie, można znaleźć również w innych miejscach Pisma świętego. Bo w stronę Dekalogu zmierza całe, ludzkie życie. Izraelici mieli przecież wiele praw stanowionych, kodeksów i obyczajów prawnych. Ich wielość sprawiała, że ulegały zmianie lub reinterpretacji. Dekalog jest tylko jeden, sam, niezmienny, bo nie pochodzi od ludzi.
Rabini starych szkół żydowskich uczyli, co zostaje jakoś podkreślone już w pierwszym z wersetów tekstu na dzisiejszą modlitwę wewnętrzną, że Bóg na Synaju wypowiedział cały Dekalog za pomocą jednego zdania albo nawet słowa (w. 1). Skąd takie myślenie? Chodzi o wydobycie integralności tekstu. Jednego przykazania nie można zachować albo rozumieć bez drugiego. Żadnego też nie można usunąć, jako czegoś mniej ważnego lub mniej wnoszącego do ludzkiej egzystencji. Nie wolno zatem manipulować Dekalogiem. Wielka bieda ludzkości pochodzi również stąd, że człowiek nie zna granic własnej wolności. Pan wiele spraw pozostawił decyzji osoby ludzkiej – pracę, państwo, stan posiadania, wybór zawodu – ale nie prawo odwieczne, nie Dekalog.
Jaki jest twój stosunek do Dekalogu? Jesteś wierny, czy relatywny? Zachowujesz całość, czy dokonujesz subiektywnej selekcji? Czy dobrze pojmujesz daną ci od Boga autonomię? Że sprawy doczesne możesz ustalać sam, ale sam nie porywaj się na zmianę rzeczywistości – jest to dla ciebie jasne?
Jeśli ludzkość zachowa ten fundament, ocaleje. Co jednak, jeśli go zburzy? Bardzo więc ważne jest to, by dobrze pomodlić się wstępem, jakby preambułą do całego Dekalogu. Stwórca jest świadom, że wiele składa w dłoniach ludzkości. Dar obliguje, im jest większy – tym bardziej wymaga odpowiedzialności. W pierwszej więc części tekstu, Bóg – zanim powierzy człowiekowi zasady porządku doczesnego – mówi jasno, że jest jedynym Bogiem (w. 3). Na tym wszystko się opiera. Upada szóste przykazanie i trzecie, bo najpierw dusza zaczęła cudzołożyć z obcymi bożkami i na nich przenosić wszystkie swoje nadzieje. Im więcej ludzi dochowa wierności jedynemu Panu, tym bardziej będzie On dla wszystkich miłosierny (z hebr. hesed – namiętnie oddany, nieobliczalnie hojny, wspaniałomyślny, bezgranicznie łaskawy, w. 6).
Rozumiesz absolutną ważność pierwszego przykazania? Nie masz innego bożka przed i ponad Bogiem jedynym?
Tekst wydaje się mówić, że wierność niewielu albo nawet jednej osoby, nie tylko jest możliwa ale też ważna. Najczęściej ludzie oglądają się za większością i do większości dostosowują swoje życie. Dekalog to dowód paradoksalnej odwrotności faktów. Że oto bezbożna, wpływowa, ślepa większość może zależeć od wiernej mniejszości. Bóg znajdzie w świecie choćby jednego, który dochowuje Dekalogu i pobłogosławi wówczas wszystkim hojnie, z głębi nieskończonego miłosierdzia.
1 Kor 1, 22-25. Korynt to znane miasto o zawiłej historii i nieopanowanej żądzy sukcesu. Impulsy łatwo przeradzały się w kompulsywną, seksualną namiętność. Nawet w słynnej świątyni Afrodyty korynckiej, w której swojego czasu służyło rytualną zmysłowością ponad tysiąc kultycznych prostytutek. Nie każdego było stać na podróż i odpoczynek w Koryncie. U szczytu hegemonii i sławy, kupcy z metropolii byli tak bogaci, że lekką ręką sponsorowali igrzyska istmijskie, w roku 146 przed narodzeniem Chrystusa przeniesione do miasteczka Sikion. Można spodziewać się więc, że Paweł pisząc list do chrześcijan w Koryncie, będzie zachęcał ich do spolegliwości, roztropności, kunktatorstwa – wszak trzeba przeżyć i nie wolno zadzierać z magnatami! Nic podobnego! Wprost przeciwnie – dwa pisma pawłowe do tej wspólnoty nasycone są wielopoziomowym radykalizmem.
Znakiem przyjęcia ewangelii nie będzie zapisanie się do którejś z korynckich grup nacisku albo sukcesu, zrobienie kariery czy wielkich pieniędzy. Żydzi mieli w głowie ideę tryumfującego mesjanizmu. Zbawiciel powinien nadejść jako zwycięski król, któremu trup obficie słać się będzie pod stopami. Paweł tymczasem ogłasza konieczność przyjęcia Chrystusa i to ukrzyżowanego (w. 23). To jest jedynie prawdziwy znak, że ktoś jest chrześcijaninem. Zgoda na brak powodzenia za wszelką cenę. Akceptacja upokorzenia i ucisku z powodu wiary. Przeniesienie wierności wobec ewangelii ponad dorobienie się czegoś i o wiele więcej – to wybór Pana z Jego krzyżem. Kto nie jest w stanie zrozumieć i praktykować podobnej postawy, mimo zewnętrznego przyjęcia Chrztu, jest nadal poganinem (w. 22). Goni za filozofią, za zyskiem, za widzialnymi znakami mocy.
Rozumiesz dobrze logikę krzyża? Jak i na ile stosujesz ją do swojego życia? Z czym z kolei nie możesz się zgodzić? Nosisz krzyż na szyi ale czy jego mądrość jest wypisana aż do twojego wnętrza?
Chrystusa ukrzyżowanego nie należy obierać własną mocą. Nie chodzi o ludzki wysiłek. Bardziej na uwadze trzeba mieć systematyczne, postępujące uleganie. Nie należy praktykować bezczelnego fanatyzmu, który rzuca się bogatym i silnym do oczu, udowadniając lożom swój dogłębny dystans, pogardę i lekceważenie. A wszystko to dla ubogiej, odwróconej do góry nogami sławy – co prawda odwrotnej proporcjami ale zawsze jednak sławy. Krzyż nie okryje nikogo doczesną chwałą. Z biegiem lat, pisali o tym również poeci, odemkną grób chrześcijanina odrzuconego wraz z Panem i będą inaczej mówić o jego zasługach lecz nie w chwili prześladowań! Pan Jezus powołuje do stopniowego rozumienia i oswajania się z tajemnicą Jego kenozy i krzyża (z gr. klétoi – wezwani, zaproszeni, zawołani z imienia ale bez własnej inicjatywy na początku, w. 24). Fanatyczne, siłowe napięcie się człowieka przeciwko wszystkim, deformuje w istocie człowieczeństwo. Pokora stopniowego wnikania w misterium Ukrzyżowanego Jezusa, z czasem udowadnia, jak piękna wiara mieszka w głębi duszy i może być jej harmonijnym, pozytywnym świadectwem.
J 2, 13-25. Oczyszczenie świątyni z handlarzy, fragment ewangelii na dziś, to wydarzenie historyczne, szeroko opisywane przez ewangelistów. Jan jednak zmienia kontekst. Umieszcza wizytę Jezusa w Jerozolimie na czas Paschy, czyli przenosi ją na początek opowieści. Głównym powodem jest pragnienie ukazania logicznej ciągłości wydarzeń. Pan gorliwie zadba o czystość świątyni, czyli o chwałę Boga. Wywoła to pierwszy konflikt z faryzeuszami, który spotęguje się w momencie wskrzeszenia Łazarza i osiągnie swój szczyt w chwili ukrzyżowania. Jan chce, podobnie jak Paweł w wypadku chrześcijan z Koryntu, by czytelnicy jego ewangelii nie łudzili się i poznali od razu Chrystusa ukrzyżowanego – istotę chrześcijaństwa. Rzeczywiście, to z takim zamysłem jest skomponowany ten tekst. Można jednak uchwycić jeszcze myśl duchową. Jezus będzie nauczał często, że świątynia zewnętrzna, budynek, to co najwyżej znak – ważna jest świątynia wewnętrzna, dusza, w której Bóg chce przebywać zawsze i na wieki.
Można dojść do podobnego wniosku, analizując dwa słowa, które w tekście pozornie odnoszą się do jednej i tej samej lokalizacji – świątynia. Pierwszy raz Jan zaznacza, że akcja opisywanego wydarzenia dzieje się na tak zwanym dziedzińcu świątyni (w. 14). Nie chodzi tu jeszcze o samo sanktuarium lecz o trzykrotnie większe od niego, przestronne miejsce, otoczone murami świątynnymi – tam dokonywano właśnie procederu wymiany walut. Tam też mieszało się życie religijne z mentalnością tego świata. Drugi jednak raz, Jezus ponownie wraca do pojęcia świątyni w sporze z faryzeuszami, mówiąc im, że mogą zburzyć świątynię, a On i tak po trzech dniach podniesie ją z ruiny (w. 19). W tym wersecie Chrystus wspomina już o najważniejszym obiekcie z całej, świątynnej budowli - o sanktuarium, w którym umieszczone było miejsce najświętsze. Żydzi oburzają się, nie rozumieją, gdyż dla nich mowa o ruinie sanktuarium graniczy z zuchwałością albo nawet bluźnierstwem.
Czy cenisz budynek twojego parafialnego kościoła tak samo jak sanktuarium duszy? Czy pamiętasz w ogóle, że w sobie masz najważniejsze sanktuarium? Jak je czcisz, jak szanujesz?
Jeśli Pan prowokuje czasem coś w ewangeliach, to nie po to, by gorszyć lecz by zbudować jeszcze więcej. Podobnie jest i tutaj. Tak, Jezus spaceruje często po dziedzińcu świątyni i zna dobrze jej strukturę. Zapewne modli się niejednokrotnie zwrócony w stronę najświętszego miejsca, bo to przecież prawidłowo wychowany Żyd. Ale przede wszystkim Chrystus jest prawdziwym znawcą sanktuarium ludzkiej duszy (w. 25). Wie, co człowiek myśli, jakie ma pragnienie i nadzieje, ale też dostrzega obecność Boga w każdej osobie. I w tym z pobożnie złożonymi rękami ale też w tym, który krzyczy głupie hasła na ulicy, podniecany medialną propagandą. Tylko Jezus potrafi tak spojrzeć we wnętrze człowieka, sięgając do samego dna duszy.
Czy miałeś taką chwilę, w której Bóg przeniknął cię do dna duszy? Kiedy to było? Czy trwa w tobie owoc tego momentu? Jesteś zdolny dostrzegać w innych ludziach ich duchową godność – i w tych pobożnych i w tych, póki co, oddalonych od Pana?
Nie da się zaprzyjaźnić z Bogiem rytuałem albo zewnętrznymi grzecznościami. Życie duchowe to nie pobożne gesty, lecz spotkanie duszy z Panem w najintymniejszym z miejsc ludzkiej osobowości. Człowiek ma ich kilka i wszystkie powinien włączyć do procesu jednoczenia się z Chrystusem. Najwrażliwsze jest sumienie – centrum przeżywania rzeczywistości, potem duch – obecność Boga, serce – ośrodek uczuć, a nawet ciało – mieszkanie Stwórcy. Każdy człowiek to miejsce święte.
ks. Jarosław Tomaszewski