Nawigacja strony
MYŚL DNIA
Słowo Życia
…wrzuciła wszystko, co miała… (Mk 12, 44)
Może warto dzisiaj zbliżyć się do otwartego Serca Jezusowego, które jak skarbona pomieści Twoje i moje,
i każde „wszystko”. Złóżmy w Jego głębi wszystkie nasze lęki, obawy, niepewności ...
Maj 2015
Słowo Życia na maj
Kto trwa we Mnie, a Ja w nim ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić
J 15, 5
Słowa te, zapisane w Ewangelii św. Jana, czytane będą w całym Kościele w 5 niedzielę wielkanocną. Przyjrzyjmy się całemu fragmentowi, w którym zostały zawarte (J 15, 1-8).
Mamy obraz krzewu winnego i latorośli, które do niego przynależą. Ja jestem krzewem winnym, wy latoroślami, mówi Jezus, kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity (J 15, 5). Trwanie więc w Jezusie obfituje w owoce. Tę latorośl, która przynosi owoce, Bóg oczyszcza, aby przynosiła owoc jeszcze obfitszy. Tę natomiast, która owocu nie przynosi, odcina.
Trwanie jest ważne, sprawia, że nasze życie staje się płodne, jest dynamiczne, rozwija się, ma sens. Nie bez przyczyny w rozważanym fragmencie słowo trwajcie powtarza się aż 10 razy. Mamy trwać w Jezusie, być Mu wierni, jeśli chcemy, by i On trwał w nas: Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwać będę (J 15, 4). W przeciwnym razie będziemy jak wybujałe rośliny z dzikimi gałęziami, nasze życie będzie bezowocne, pełne dysharmonii, nieuporządkowania. Nie będzie to prawdziwie życie, a raczej jałowa egzystencja, którą prędzej czy później się zmęczymy, zniechęcimy. I nie będziemy mieli wówczas skąd zaczerpnąć życiodajnych soków, które wprawiłyby nasze życie w ruch, nadały mu smak i sprawiły, by zaowocowało, gdyż odcięliśmy się kiedyś od prawdziwego krzewu winnego przez nasze niewierności, nie chcieliśmy być zależni od niego.
Aby nasze życie było pełne, piękne, sensowne, potrzebujemy trwać w relacji, w więzi. Bóg stworzył nas na swój obraz i podobieństwo (por. Rdz 1, 26-27), a On jest trynitarny, jest więzią Osób. Żyjemy w pełni, jeśli całkowicie należymy do Niego. Dlatego ważne jest to trwanie, pozostawanie w relacji z Nim, budowanie z Nim więzi, troska o nią. Wówczas zapanuje w nas harmonia i choćby wokół nas ” świat się walił”, my nie zginiemy.
Co dla mnie - męża, żony, ucznia, kapłana, przyjaciela... znaczy trwać w Jezusie? Jak mogę trwać w moim Bogu? Przede wszystkim przez karmienie się Jego Słowem, Jego Ciałem i Jego wolą.
Karmię się Słowem Jezusa, gdy wytrwale i systematycznie sięgam po Pismo święte, czytam je, nawet gdy nie wszystko rozumiem. Wsłuchuję się w nie uważnie w czasie Mszy świętej. Ważne jest, że „chodzę” ze Słowem Bożym, a Bóg sam, mocą swej łaski sprawi, że będzie Ono wzrastało we mnie i wyda plon obfity.
Karmię się Ciałem Chrystusa, gdy wiernie i z wiarą uczestniczę w Eucharystii. Nie tylko od święta do święta, ale systematycznie, co niedzielę albo i częściej. Pan sam przemienia moje serce, myśli mocą swojego Ciała i Krwi Najświętszej, a czyni to na tyle, na ile pozwolę Mu wejść w moją intymność, na ile w szczerości i skrusze przyjmuję Jego święte Ciało.
Karmię się wolą Bożą, gdy moje codzienne obowiązki, zadania czynię chętnie, dokładnie, podejmuję się ich z odpowiedzialnością, pełnym zaangażowaniem i z wdzięcznością za to, że Bóg uczynił mnie zdolnym do ich wykonania. I nie chodzi tu o to, by być idealnym w tym, co robię (dla zaspokojenia własnych ambicji, uzyskania aprobaty itp.), ale bym czynił to z miłością.
Karmię się wolą Bożą, gdy przyjmuję rzeczywistość, w której przyszło mi żyć ( z osobami, zadaniami, trudnościami, miejscem itd.) bez narzekania, gdy wchodzę w nią z nadzieją i pewnością, że właśnie w tym, co jest tu i teraz, jest dla mnie wola Boża. Mogę mieć czasami pokusę ucieczki od tej rzeczywistości, jeśli tak po ludzku ona mnie przerasta, zdaje się zbyt wymagająca, gdy nie odpowiada moim wyobrażeniom i odbiega daleko od moich marzeń czy pragnień. Nieraz szukam czegoś poza nią, uciekając w tęsknotę za przeszłością lub w marzenia o innej przyszłości. A „teraz” ucieka mi przez palce, bezowocnie mija kolejny dzień, bo znów tęskniłem, znów marzyłem tylko. Przeszłości już nie wrócę, ale mogę dziękować teraz Bogu za to, co dobrego mnie w niej spotkało. Przyszłość do mnie nie należy, mogę ją jedynie ofiarować Bożej Opatrzności i podążać ku niej z nadzieją. „Teraz” – tylko ono jest dla mnie i w nim właśnie mam kochać, ofiarowując siebie i innych miłującemu Ojcu.
Sięgajmy więc chętnie po pokarm Bożego Słowa, Ciała Pańskiego i świętej Bożej woli. Pamiętajmy, że Bóg chce, abyśmy byli szczęśliwi, nie chce nikogo odrzucać, przeciwnie, pragnie byśmy żyli w głębokiej zażyłości z Nim. Dlatego też daje nam Jezusa, swojego Syna, byśmy mogli trwać w Nim, a przez Niego i w Ojcu. Potrzebujemy Jezusa, byśmy mogli przynosić owoce: miłości, radości, cierpliwości, łagodności, nadziei, współczucia..., potrzebujemy Go, gdyż bez Niego nic nie możemy uczynić. Należmy więc chętnie do prawdziwego Krzewu Winnego, czerpmy z Jego soków, abyśmy mogli żyć w pełni, żyć prawdziwie, byśmy już tu na ziemi mogli zasmakować szczęścia z przebywania z Bogiem, które czeka nas w wieczności i na zawsze.
S. Bernadetta MSC