MYŚL DNIA

Nie znajduję przyjemności w pokarmie zniszczalnym ani w rozkoszach tego życia. Pragnę Chleba Bożego, którym jest Ciało Jezusa Chrystusa z rodu Dawida. A jako napoju pragnę Krwi Jego, która jest miłością niezniszczalną. Św. Ignacy z Antiochii
Readmore

Słowo Życia

Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę.
Bóg nie daje nam wiary po to, abyśmy w swej bierności zasłaniali się twierdzeniem, że wszystko zależy od Niego, a my nic nie możemy. Nie powinniśmy się także chlubić z powodu swoich dobrych uczynków, jak gdyby wszystko było naszą zasługą.

Czytaj więcej  

Kalendarz

marzec 2024
N P W Ś C Pt S
1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31

Najwyższa zdolność do relacji

airport-4615368_1280.jpg

 

Wyznaję, że jedną z najciekawszych przygód misjonarskich jest przemieszczanie się po lotniskach. Choć podróże transatlantyckie na drugi kraniec świata są fizycznie męczące, to jednak niosą w sobie wiele ukrytej ciekawości. Podróż lotnicza jest jak mały dzień skupienia. W powietrzu nie ma innych obowiązków, trzeba po prostu lecieć. Można więc czytać, pisać i modlić się bez ograniczeń. Z drugiej strony, oszklone terminale lotnisk uważam za prawdziwie osobne kontynenty.

 

Dzieje się na nich jakieś inne życie. Wiele kultur i języków zbiega się tam ze sobą i rozbiega, spotyka się i rozchodzi. Tak właśnie, pewnego roku, po zakończeniu wakacji wracałem do siebie na misję. Niespodziewanie zmieniono mi schemat podróży i pierwszy raz w życiu miałem lecieć do Buenos Aires przez nieznane mi zupełnie lotnisko w Doha. Nigdy nie widziałem terminalu tak rozwiniętego i bogatego w rozwiązania. W pewnej chwili podszedł do mnie jeden z urzędników lotniska. Z wyglądu przypominał mieszkańca kultury arabskiej. Patrząc na mnie z uśmiechem, przysunął do usta czarną rurkę z mechanicznymi przyciskami i po chwili usłyszałem sztuczny, komputerowy głos, który mówił do mnie w śmiesznie brzmiącej, cyfrowej polszczyźnie: jak się pan masz, pan Jarosław Tomaszewski, proszę okazać paszport…

Jesteśmy współcześnie pokoleniem bardzo rozwiniętym technologicznie, to fakt, maszyny prześwietlają nam kieszenie podczerwienią i mówią do nas w naszym własnym języku. Komputerom powierzamy często najbardziej intymne sekrety. Tym mocniej zaskakuje to, że współczesny człowiek, jak nigdy dotąd w dziejach, jest tak bezradnie niedojrzały w relacji do innego człowieka. Z zabijania stworzył sobie osobną sztukę filmową, a z niewierności – symbol postępu. Choć historia zawsze była naznaczona znamieniem ludzkiej słabości, to jednak nigdy dotąd tak, jak dziś, człowiekowi nie brakowało pogłębionej relacji z drugim obok siebie. Współcześni ludzie do tego stopnia są bezradni w relacji, w geście, w bliskości ciała drugiego, w umiejętności szczerego wypowiedzenia swoich myśli, w lojalności, we współdziałaniu, że relację muszą oprzeć automatycznie na pośrednictwu psychologa. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedzi przychodzi wiele lecz jedną z najpoważniejszych przyczyn wspomnianej niedojrzałości, jest poważne w skutki pomylenie relacji z komunikacją.

Relacja opiera się na intymności, komunikacja zaś ma charakter publiczny, wszystkim dostępny. Relacja szuka osoby, komunikacja odnosi się do informacji. Relacja siłą rzeczy zakłada bliskość w całym sensie tego słowa – skrócenie dystansu, posiedzenie obok, spojrzenie w oczy, poczucie zapachu, ciepła i dotyku, a komunikacji wystarczy adres, na który z największej nawet odległości da się przesłać ten plik. Wreszcie relacja musi dojść do zrozumienia się jednej osoby z drugą. Komunikacji w tym względzie wystarczy negocjacja, układ, ustalenie danych. Z powyższego porównania wynika jasno, co jest głębiej, co jest ważniejsze, a co jest tanie i łatwe do zdobycia? Komunikacja to nic trudnego ale relację trzeba budować ostrożnie, z szacunkiem i wolnością. Gdy wiatr lub brak prądu zerwie komunikacyjny impuls, da się go naprawić młotkiem, gwoździem bądź nowym modemem elektronicznym. Relację czasem burzy się w jedną chwilę, aby potem odzyskiwać ją albo tęsknić za nią całe życie. Jak więc doszło do tego, że w naszym pokoleniu możemy nazwać się specjalistami od komunikacji, będąc zarazem analfabetami relacji? Merkantylny rynek techniki zdominował świat, stąd też i komunikacja narzuciła się człowiekowi jako pierwsza z jego potrzeb. Nie staliśmy się jednak dzięki temu bardziej szczęśliwi. A może wprost przeciwnie?

Chrześcijanie są w jakimś sensie rewolucjonistami i wiedzą, że ku dobru trzeba iść pod prąd. Nie dopuścisz więc, by twój świat zapełniła strefa komunikacji. Serce potrzebuje relacji. Co i jak należy włączyć i wyłączyć wiesz już doskonale. A teraz wrócisz do szkoły patrzenia drugiemu w oczy ze szczerością, mówienia tak, aby być dobrze zrozumiałym, do naturalności w bliskim obcowaniu z przyjacielem i długiej podróży na kolejne urodziny rodziców. Nigdy nie powiesz nikomu, że nie masz czasu, nawet jeśli spotkanie trzeba będzie odłożyć na inną porę. Tak odkryjesz w zdumieniu, że łatwiej czytasz człowieka, niż ekran.

Ks. Jarosław Tomaszewski