List do MPJ! - wakacje

ROLINY-JEDNOROCZNE-1-850x491.jpg

Mój Drogi/moja Droga!

– Och, jak dobrze, jak dobrze… To był pracowity rok… Przydadzą się wakacje… Rozmyślała Julka wracając ze świadectwem ze szkoły. Wiedziała, jakie będą oceny na świadectwie, ale teraz i tak co chwilę spoglądała na nie. Każda ocena o czymś mówiła, coś przypominała. Jedna – o pani od polskiego, która potrafi bardzo ciekawie opowiadać i prosto wyjaśniać zawiłości języka ojczystego, a kiedy czyta, wydaje się, jakby się człowiek nagle – nie wiadomo jak – przenosił w czasie i przestrzeni na miejsce akcji… Albo o matematyce, pani tak potrafi tłumaczyć, że nawet najsłabszy uczeń z klasy rozumie o co chodzi.

 

No, może nie miał piątki, ale porządna trójka też jest dobra. Albo wf. To była najfajniejsza lekcja. A już całkiem pan podbił serca dzieci po tym, jak zorganizował zawody, na których… było tyle super konkurencji, że każdy zdobył jakąś nagrodę. Coś takiego widziała Julka pierwszy raz w życiu. I plastyka – Julka nie za bardzo czuła się mocna w tej dziedzinie, ale dzięki zachętom i pomocy nauczyciela dała radę wykonać każdą pracę. I chyba nie wyszło najgorzej – uśmiechnęła się do siebie.

Dziewczynka podniosła głowę znad świadectwa, zauważyła Michała. Szedł po drugiej stronie ulicy. Nie miał się z czego cieszyć. Na świadectwie były dwójki i trójki, ale była i jedynka.
– przede mną odpoczynek, ale Michał musi się uczyć… ma poprawkę w sierpniu… – zamyśliła się. Wiedziała, że w domu chłopca nie działo się dobrze, jakiś czas temu tato miał poważny wypadek i był w szpitalu, mama pracowała wiele godzin dziennie i jeszcze czasem choć na chwilę jeździła do niego, nie mogła zatem pomóc chłopcu w nauce, zwłaszcza, że trzeba było opiekować się chorą babcią i młodszym bratem. Michał bardzo kochał babcię i Mikołaja, bardzo chciał też pomagać mamie zanim wróci tata, ale na lekcje już nie miał wiele czasu, sił i ochoty. A tato po już długim (jak musiało się dłużyć Michałowi bez niego…) czasie nieobecności wróci podobno dopiero za trzy miesiące (jeszcze długa rehabilitacja w szpitalu) i też będzie jeszcze potrzebować czas na pełne dojście do zdrowia... I owoce widać na świadectwie. – co tu zrobić… jak pomóc koledze… – myślała.

Julka przeszła przez ulicę i dołączyła do kolegi.
– Cześć – powiedziała.
– Cześć – odpowiedział. Chwilę szli w milczeniu.
– Mama upiekła szarlotkę z okazji zakończenia roku, zapraszam, cię, zjemy sobie w ogródku.
– Nie mogę, muszę iść do babci. – Znowu chwila milczenia. – Wiesz, Julka, tak naprawdę, to chętnie bym zjadł szarlotkę, to moje ulubione ciasto a mama dawno już nic nie piekła. I nie bardzo chce mi się iść do domu, czuję się okropnie z takim świadectwem. Mikołaj jeszcze w przedszkolu, więc w sumie chwilę mam.
– W takim razie ponawiam zaproszenie, mamy całą blachę ciasta, na pewno mama da ci też kawałek do domu, dla mamy, brata i babci. I dla ciebie na później – uśmiechnęła się.

Dzieci raźniej ruszyły do domu Julki. Zaczęły rozmawiać, nawet się śmiać. W domu dostali kakao i szarlotkę z lodami i bitą śmietaną. Ależ to było dobre…
Atmosfera była bardzo miła, serdeczna, taka rodzinna, i Michał podzielił się swoimi smutkami. Mama siedziała poważna, bardzo skupiona. Po chwili powiedziała:
– wiesz, Michał, myślę, że możemy spróbować wam pomóc, jeśli pozwolicie. Przychodź do nas, żeby nadgonić zaległości i przygotować się na poprawkę, Mikołaj może w tym czasie bawić się z Bartkiem (młodszym bratem Julki), a ja porozmawiam z moim mężem i potem z twoją mamą o pomocy przy babci. Zobaczymy, co da się zrobić. W niedzielę wybieramy się na rowery, może pojedziesz z nami? A może i twoja mama i Mikołaj pojadą? Im też potrzebny odpoczynek.

Chłopiec spuścił głowę. Bardzo go wzruszyła dobroć mamy Julki, ale nie chciał, żeby ktoś zauważył łzę, która po cichu i bez pytania uciekła z oka. Podziękował i sięgnął po kubek kakao. Jak dobrze mieć przyjaciół, jak dobrze mieć życzliwych ludzi wokół siebie… – pomyślał. Ja też chcę taki być – postanowił. Jakby nowe siły wstąpiły w niego, jakby bardziej wyprostowany ruszył w kierunku domu.
A mama, uśmiechając się, powiedziała:
– dobre masz serce, córeczko, dobrą koleżanką jesteś. Jestem z ciebie dumna.
– Ale to ty mnie tego uczysz, mamusiu – powiedziała Julka, przytulając się bardzo. – Kocham cię, mamo.

s. Gertruda