Słowo Życia - kwiecień 2017

sector76791683.jpg

 

Słowo Życia na kwiecień

Jezus... pokazał im ręce i bok J 20, 20

         Dwaj Ewangeliści - Jan i Łukasz - opisując objawienie się zmartwychwstałego Pana apostołom, zwracają uwagę na Jego gest otwierający to spotkanie: pokazanie uczniom przebitych dłoni. Pokazał im ręce i bok - pisze Jan (J 20, 20). Popatrzcie na moje ręce i nogi - mówi Jezus do zatrwożonych i wylękłych Jedenastu w relacji Łukaszowej (Łk 24, 39).

       Przez wieki zastanawiano się nad znaczeniem tego gestu. W jakim celu zmartwychwstały Pan zachował na swym ciele rany? Po co je pokazuje? Dla podkreślenia realizmu męki?

Dla ukazania tożsamości swego ciała (powstał z grobu w tym samym ciele, w którym został umęczony)? „Zachował rany na dzień Sądu" - mówili inni. I takim Go też przedstawiali na rzeźbionych portalach bram kościołów lub na freskach ze scenami ostatecznymi na ich zachodnich ścianach: przychodzący na Sąd Chrystus pokazuje zgromadzonej ludzkości swoje przebite ręce. Nie jakąś księgę. Nie rejestr naszych przestępstw. Nie zbiór paragrafów. Nawet nie tablice z przykazaniami. Tylko swoje rany! Każdy przyzna, że w tej intuicji kryje się prawdziwa i głęboka wrażliwość religijna, przeżywanie wiary jako relacji do osoby (Osoby!) - jako miłości, a nie światopoglądu czy jedynie systemu etycznego. To wrażliwość, która nie banalizuje ludzkiego grzechu; podpowiada też właściwe motywy nawrócenia.

       Najpiękniejsze jednak, i chyba najlepiej „trzymające" się Pisma, objaśnienie Jezusowego gestu odnalazłem w homilii św. Antoniego z Padwy, który kojarzy go z tekstem Izajasza (49, 14-16): Mówił Syjon: »Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał«. Czy może kobieta zapomnieć o swym niemowlęciu?... A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie. Oto WYPISAŁEM CIĘ NA MOICH DŁONIACH. Żeby coś zapisać - mówi Antoni - potrzebujecie karty, atramentu i pióra. By nie zapomnieć o człowieku, Bóg zapisuje imię każdego z nas na dłoniach Chrystusa; jako atramentu używa Jego krwi; jako pióra - używa gwoździ (tekst można zresztą też tłumaczyć: Oto WYRYŁEM cię na moich dłoniach).

       Jezus pokazuje nam więc dłonie nie po to, by objawić nam naturę i logikę sądu, ale po to, by objawić nam swoje ciągłe miłosierdzie! To nie przekaz na dzień paruzji, ale na teraz - na takie momenty, kiedy nam się wydaje, że Bóg nas porzucił, nie przejmuje się nami, zostawił nas samych w samym środku najboleśniejszych doświadczeń; kiedy czujemy się wydani na pastwę zła, bezbronni wobec jego agresji. On tymczasem nie jest w stanie o nas zapomnieć. Nawet gdyby chciał... każdego z nas wyrył sobie na dłoniach. By nie zapomnieć! Imię każdego z nas pali Go na rękach. Nieustannie. Na szczęście.

 

Bp Grzegorz Ryś, Moc Słowa, Wydawnictwo WAM, s. 246-247