Lipiec

 zamyslona

Maria… usiadłszy u nóg Pana, słuchała Jego słowa

Łk 10, 39

 

Jezus gości w domu Marty i Marii. Marta pragnęła jak najlepiej przyjąć Jezusa, dlatego uwijała się koło rozmaitych posług (w 40). Czyniła to z wielkim zaangażowaniem i ofiarnością. Natomiast Maria usiadłszy u nóg Pana, słuchała Jego słowa. Dlaczego nie pomagała Marcie? Dlaczego zostawiła jej całą pracę? Przecież w ostateczności postawa Marii wywołuje pewien kryzys u Marty, która nie potrafi zaakceptować zachowania siostry.

Nie prosi jednak Marii o pomoc. Idzie do Jezusa i to właśnie Jemu robi wyrzuty i wobec Niego narzeka na siostrę: Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? A następnie poucza Go, a nawet upomina: Powiedz jej, żeby mi pomogła (Łk 10, 40). Jezus broni Marię wobec zarzutów Marty: Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona (Łk 10, 42). Czyżby Jezus chwalił zasłuchanie Marii i ganił aktywność Marty? Nikt lepiej od Niego nie znał obu sióstr, nikt bardziej od Niego nie znał potrzeb każdej z nich i nikt bardziej od Niego ich nie kochał. Jezus widzi „błąd” jaki wkradł się w postawę Marty i pragnie jej to uświadomić.

Służba Marty, sama w sobie właściwa i jak najbardziej słuszna, stała się jednak przyczyną konfliktu z Marią, ponieważ wkradło się w nią rozdrażnienie, niepokój, skupienie się na sobie samej, brak akceptacji dla innego sposobu myślenia, działania, życia. Marta jest rozdarta, nie jest spójna w sobie: także ona chce słuchać Jezusa, ale jednocześnie chce wypełnić obowiązki gospodyni domu. Chce być przy Jezusie i zarazem chce być w kuchni przy garnkach. Jej serce jest podzielone i dlatego nie może przyjąć i patrzeć spokojnie, bez zazdrości na swoją siostrę, która usiadłszy u nóg Pana, słuchała Jego słowa, nie dlatego że uważała krzątanie Marty za niepotrzebne, ale doświadczywszy szczególnej miłości Jezusa, była spragniona Jego obecności. Chciała patrzeć na Niego, słuchać Go, być świadkiem Jego nauki i czynów. On jedyny znał jej serce, znał jej ból, cierpienie, grzech… Przy Nim czuła się nowym człowiekiem: silnym, dobrym, czystym… Jego Słowo prowadzi ją, przemienia ją, uzdalnia ją do miłości, pomaga widzieć Jezusa w codzienności, w zwykłych, prostych czynnościach.

Słowo Życia tego miesiąca zaprasza nas, byśmy razem z Marią siadali u nóg Jezusa i słuchali, co ma nam do powiedzenia, co mu się bardziej podoba, jakie ma pragnienia w stosunku do nas. W codziennym życiu zajmujemy się wieloma rzeczami, sprawami, wiele trosk wypełnia nasze serce. Żyjąc według sposobu proponowanego przez świat, jesteśmy narażeni na to, że troski i zabieganie o to, co będziemy jeść, co będziemy pić…, prowadzą do rozproszenia, do niepokoju, niezadowolenia, do uczynienia z życia pasma chaotycznych działań. Potrzebne, a wręcz konieczne jest, zatrzymanie się u nóg Pana i słuchanie Jego Słowa, które porządkuje wszystkie sprawy i ustawia je na właściwym miejscu, we właściwej hierarchii. Jezus nie spełnia prośby Marty, ale zaprasza ją, aby popatrzyła na swój problem głębiej, aby wróciła sercem do Niego, aby przylgnęła do Niego, aby była przy Nim także w tym, co robi i tam, gdzie przebywa. Nogi Jezusa bowiem można spotkać wszędzie: w pokoju i w kuchni, w kościele i zakładzie pracy… Wszędzie i w każdej chwili można przy nich usiąść i przyjąć miłość, nadzieję, radość, pokój, pomoc i życie płynące z Jego Słowa.

 

                                                                                                                                                                            S. Maria MSC