Wrzesień

praca.jpg

 

ON uznał mnie za godnego zaufania…

1 Tm 1, 12

Takie świadectwo dał o sobie św. Paweł Apostoł w 1 Liście do Tymoteusza, swojego umiłowanego ucznia, pisząc: Dzięki składam Temu, który mnie umocnił, Chrystusowi Jezusowi, naszemu Panu. On uznał mnie za godnego zaufania i powierzył posługę, choć niegdyś byłem bluźniercą, prześladowcą i gnębicielem. Doznałem jednak miłosierdzia, ponieważ gdy nie wierzyłem, nie wiedziałem, co czynię (1 Tes 1, 12n, Najnowszy przekład z języków oryginalnych z komentarzem).

W innym miejscu Apostoł Narodów tak pisał o sobie: Jeśli ktoś inny mniema, że może ufność złożyć w ciele, to ja tym bardziej: obrzezany w ósmym dniu, z rodu Izraela, z pokolenia Beniamina, Hebrajczyk z Hebrajczyków, w stosunku do Prawa – faryzeusz, co do gorliwości – prześladowca Kościoła, co do sprawiedliwości legalnej – stałem się bez zarzutu (Flp 3, 4-6). On się nie chwali, raczej uznaje fakt – byłem taki, jaki byłem, ale spotkałem Chrystusa i On mnie przemienił: Ale to wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę (w.7). Z bluźniercy, prześladowcy i gnębiciela Paweł stał się Apostołem Narodów, oddał swoje życie za wiarę w Chrystusa, pozostawiając potomnym (także nam) bogactwo nauki i świadectwo tego, że Bóg chce okazać swoje miłosierdzie każdemu, kto szczerze szuka prawdy.

Kiedy patrzę na siebie, widzę, jak bardzo Pan Bóg okazał mi Swoje zaufanie. Już to, że żyję, pokazuje, że chciał, abym był i ufa, że nie zmarnuję tego wielkiego daru. Każdego z nas zaprasza na drogę do świętości i każdemu wyznaczył najlepszy szlak. Niektórych prowadzi drogą małżeństwa – ufa, że będą świętymi małżonkami, matkami i ojcami oraz wypełnią najlepiej, jak potrafią, to piękne i odpowiedzialne zadanie. Innych zaprosił na drogę życia Jemu szczególnie poświęconego, ufając, że to zaproszenie podejmą i wypełnią. Każdy z nas odkrywa też inny rodzaj powołania – na drodze zawodowej, i znów zaufanie Pana Boga – że będę swoją pracę wykonywać najlepiej, jak potrafię, że będę dobrą lekarką, nauczycielem, urzędnikiem, rolnikiem, gospodynią domową… On wtedy może działać we mnie i przeze mnie, w drobiazgach codzienności.

Wiem, jaki jestem, znam moje mocne i słabe strony, każda spowiedź uświadamia mi, że wciąż na nowo zawodzę w relacji z Tym, który ukochałtato mnie aż do przelania Swojej Krwi i oddania za mnie życia. On wie, jaki jestem, a jednak nie odbiera mi Swojego zaufania, wciąż daje czystą kartę, bym mógł zacząć na nowo. Jeśli doznałem zawodu ze strony ludzi – z Nim będę umiał przebaczyć i ruszyć dalej, budując Jego królestwo na ziemi.

Kiedy więc staję wobec konkretnych sytuacji, mogę myśleć o tym, że Pan, stawiając mnie w nich, obdarza mnie zaufaniem – że dam radę, że będę uczciwy pomimo nieuczciwości innych, że wykonam tę pracę rzetelnie i na czas, że postąpię zgodnie z zasadami wiary i w ten sposób dam świadectwo o Jego miłości, że nie zmarnuję cierpienia, które mnie dotyka, ale zjednoczę je z Jego cierpieniem… Ja mam zrobić to, co do mnie należy, nic mniej i nic więcej, On zrobi to, co należy do Niego. Ja dam całego siebie, On pobłogosławi. Dotyczy to spraw zarówno wielkich, jak i małych, tych codziennych. Dając zadanie, da wszystkie potrzebne do jego wykonania łaski, nie trzeba się martwić. Pan Bóg uznał mnie za godną zaufania i polecił mi (przez przełożonych) napisanie tego komentarza, co, prosząc Go o światło i pomoc, uczyniłam najlepiej, jak potrafiłam. Reszta to już Jego sprawa.

Jeśli Pan Bóg mi aż tak ufa, to czuję się przynaglony do odpowiedzi zaufaniem na zaufanie. A jeśli mi się znów nie uda? Jeśli znów zawiodę? Boga? Ludzi? U Niego zawsze można zacząć na nowo, dla Niego nie ma sytuacji bez wyjścia. Jeśli szczerze pragnę dobra, myślę i modlę się, to nawet moją błędną decyzję On obróci na dobro. Niech będzie uwielbiony!

 S. Gertruda MSC