Nawigacja strony
Myśl dnia
ADWENT - Szkoła Pokory
Jak ośmielasz się liczyć na siebie, skoro wszystko otrzymałeś jako dar Boga?
Rozważanie na dziśSłowo Życia
…wrzuciła wszystko, co miała… (Mk 12, 44)
Może warto dzisiaj zbliżyć się do otwartego Serca Jezusowego, które jak skarbona pomieści Twoje i moje,
i każde „wszystko”. Złóżmy w Jego głębi wszystkie nasze lęki, obawy, niepewności ...
Rozważania wielkopostne
„Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem.
Rozdzierajcie serca wasze, a nie szaty!”
(Jl 2,12)
Tajemnica I
Pan Jezus przelał za nas swoją Krew podczas obrzezania
Dopiero co rozpoczęliśmy czas Wielkiego Postu. Kolejny raz w życiu, nasze głowy zostały posypane popiołem i wypowiedziane nad nami słowa: „nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Czeka nas rozważanie męki Pańskiej, śpiewanie pasyjnych pieśni, adoracje krzyża i Gorzkie Żale. Tyle razy już to przerabialiśmy…
Ile z tego wyniknęło przez te lata? Czy rzeczywiście możemy powiedzieć, że nawróciły się nasze serca? Teraz ponownie stajemy przed wyzwaniem by przemeblować swoje myślenie, swoje odczuwanie, swoje postępowanie… Co zrobić? Od czego zacząć? Może należy dokonać obrzezania, podobnie jak Jezus. To znaczy ofiarować swoje serce i myśli Jedynemu Bogu. Może oznacza to, że trzeba otworzyć oczy i uszy. Spróbować dostrzec Boga tam, gdzie to dej pory Go nie widzieliśmy, nie słyszeliśmy. Czas Wielkiego Postu jest szczególny ponieważ Bóg pragnie do nas mówić bardziej intensywnie niż wcześniej. Pytanie, czy my jesteśmy przygotowani, by Go usłyszeć? Krew Chrystusa przelana podczas obrzezania jest znakiem oddania się na służbę Jedynemu Bogu. To czasem kosztuje. Nie tylko wyśmianie i odrzucenie… Czasem również śmierć. Śmierć nie tylko dotychczasowych ideałów i wyobrażeń o świecie, o ludziach. To może oznaczać także prawdziwą śmierć. Czy jesteśmy na to gotowi? Jeśli nie, to znaczy, że nasze serca nie są do końca oddane Panu… Mamy zatem, co robić przez te czterdzieści dni.
Tajemnica II
Pan Jezus przelał za nas swoją Krew podczas modlitwy w Ogrójcu
Jezus modli się usilnie, chociaż dookoła wszystko sprzysięga się przeciw Niemu. To trochę nierozsądne. Jeżeli chce wprowadzić nowe królestwo powinien na chwilę usunąć się w cień. Przeczekać burzę. On zachowuje się wbrew ludzkiej logice. Całą swoją ufność złożył w Bogu i wie, że się nie zachwieje. Jak często my stajemy wobec sytuacji, które chcemy po ludzku rozwiązywać, pozostawiając Boga na dalszym planie. Wydaje nam się, że tak wiele zależy od naszej przebiegłości, inteligencji, samozaparcia. Czasem nawet mówimy: „na wszystko, co mam zapracowałem własnymi rękoma.” Gdzie w tym wszystkim jest Bóg? Czy myślisz, że sam uchronisz swoje życie? Bóg stoi obok nas zawsze, jak ten anioł posłany Jezusowi podczas modlitwy w Ogrodzie Oliwnym. Niestety my jesteśmy tak zapatrzeni w siebie, że nic nie widzimy. Bóg czeka nieraz całymi latami, aż naprawdę zaprosimy Go do naszego życia. Aż powiemy: „nie moja, lecz Twoja wola, niech się stanie.” Podczas tegorocznego Wielkiego Postu Bóg staje obok nas i czeka na te słowa. Czeka, aż przestaniemy zachowywać się „po ludzku”, lecz przez chwilę oddamy ster naszego życia Jemu. Krew, którą pocił się Jezus w Getsemani jest ceną za nasz strach, który podpowiada nam, że stracić panowanie nad swoim życiem oznacza stracić życie. To nieprawda. Smak życia odnajdziemy dopiero wtedy, gdy oddamy je całkowicie Bogu.
Tajemnica III
Pan Jezus przelał za nas swoją Krew podczas biczowania
Biczujemy codziennie Jezusa. Czym? Niemiłosierną krytyką wobec innych, gorszych naszym zdaniem. Obmową, bo ktoś nie zmienia się po naszej myśli, zgodnie z naszym, jedynie słusznym wzorcem. Oczernianiem, ponieważ nadepnął nam na odcisk w niewłaściwym momencie. Plotkarstwem, bo tak przy nadmiarze wolnego czasu chcielibyśmy odsunąć oko ludzkiej uwagi od nas samych. Może nawet nie samo krytykowanie, obmawianie, oczernianie, lub plotkowanie boli Jezusa najmocniej ale to nasze „bo”. Ciągłe usprawiedliwianie się przed sobą, przed innymi powoduje, że nigdy do końca nie czujemy się odpowiedzialni za grzechy przez nas popełniane. Zawsze jest jakieś „ale”. Niby klękamy przy konfesjonale i wyznajemy grzechy zaczynając od słów: „Obraziłem Boga grzechami…”, „ja obraziłem”, ale już chwilę później używamy równych dziwacznych sformułowań typu: „może obmówiłem”, „człowiek czasem plotkuje”, „jak to w życiu oczernia się” itd. Grzechy są jak najbardziej naszą własnością. Jeśli nie uznajemy ich za swoje wtedy Jezus nie może ich wziąć na siebie. Nie możemy oddawać Panu nie swoich rzeczy. Najgorszym rodzajem biczowania dla Chrystusa obecnego w drugim człowieku są grzechy języka, które potrafią ranić głębiej niż rzymskie flagellum, którym wychłostany był Jezus. Krew potrafi spływać przez długie lata. I płynie tak długo dopóki nie przyznamy się do winy przed sobą, przed zranionym człowiekiem i przed krwawiącym Chrystusem. Czy potrafisz przeprosić? Czy znajdziesz na to odwagę podczas tego Wielkiego Postu? Abyś potrafił to zrobić Jezus przelał także za Ciebie swoją Drogocenną Krew.
Tajemnica IV
Pan Jezus przelał za nas swoją Krew podczas ukoronowania cierniem
Zawsze wiemy lepiej, jak należałoby coś zrobić. Dzieci wiedzą lepiej niż rodzice, rodzice lepiej niż nauczyciele, chorzy lepiej niż lekarze, obywatele lepiej niż rządzący. I rzeczywiście czasem tak jest, że wiemy lepiej. Jednak nie zauważamy, w jak wielu sytuacjach sami wykazujemy braki. Zapominamy, jak bardzo nie lubimy gdy inni nas pouczają dając wszelakie dowody swojej wyższości. Łatwo jest nam zwracać uwagę na brak pokory u innych, ale sami nie pracujemy nad swoją pychą i egoizmem. Tak łatwo ranimy swoimi osądami tych, na których barkach złożona jest odpowiedzialność. Wymagamy wiele od innych sami będąc dla siebie niezwykle pobłażliwi. Może przyjdzie czas, kiedy bardziej radykalni będziemy dla siebie a większym miłosierdziem obdarzać zaczniemy innych. Krew spływająca spod cierniowej korony Jezusa przelana została za tych, którzy cierpią od wszelkiego rodzaju władz, ale nie po to by władze znieważać i obrażać. Ta sama Krew przelana jest też za wszystkich, którzy władzę sprawują. Wszyscy stanowimy jedną, wielką rodzinę odkupionych za wielką Cenę. Mamy obowiązek modlić się za siebie nawzajem. Ale przede wszystkim mamy obowiązek gorliwie spełniać obowiązki, które na nas spoczywają, aby ci, nad którymi zostaliśmy ustanowieni nie musieli przez nas cierpieć. Niech ten czas Wielkiego Postu będzie czasem modlitwy za siebie nawzajem, za rządzących i im poddanych, aby w ten sposób nawróciły się nasze serca do Tego, który jest nad nami wszystkimi i wyznacza wszelkie dary i charyzmaty.
Tajemnica V
Pan Jezus przelał za nas swoją Krew podczas drogi krzyżowej
Ile jest w nas zgorzknienia? Ile rozgoryczenia? Nigdy nie było tak źle, jak teraz – mówimy. Nigdy nie było takiej złej młodzieży, takich rozwydrzonych dzieci, tak słabych rodzin i małżeństw itd. Brniemy w tych naszych ocenach coraz dalej malując coraz czarniejsze scenariusze. „Ku czemu zmierza świat” – pytamy z nutą dramatyzmu w głosie. Czy w czasach Jezusa było wyśmienicie i wspaniale? Czy brakowało obłudy, kłamstwa, grzechu? W każdych czasach Jezus ma za co umierać. Ale On nie rozpacza nad złem, lecz bierze swój krzyż i idzie dając w ten sposób świadectwo, że zawsze można zrobić coś, aby było więcej dobra, więcej miłości, więcej światła… Samo narzekanie jeszcze nic nie zmieniło. Rozdzieranie szat i wychodzenie na ulice nigdy nikogo nie uzdrowiło. Czy potrafisz wziąć swój krzyż i iść? Ale nie z posępną miną, lecz dając świadectwo, że naprawdę wierzysz w to, co robisz. Jeśli krzyż, który niesiesz staje się przedmiotem twego nieustannego narzekania to lepiej go wyrzuć, bo staje się on zgorszeniem dla innych. Co mi po takiej wierze, która tylko mnie dołuje i przygnębia. Podnieś swój krzyż podczas tego Wielkiego Postu i idź z podniesioną głową. Niech inni zobaczą, że Krew Chrystusa Cię umacnia i pomaga powstać z upadków, że dzięki niej zawsze dostrzegasz światło, w najciemniejszym tunelu.
Tajemnica VI
Pan Jezus przelał za nas swoją Krew podczas ukrzyżowania
Często zdarza się spotkać chrześcijan, którzy wciąż nadziwić się nie mogą swojej prawości i świętości. Otóż, gdy opowiadają o świecie to mówią o nim tak, jakby już dawno z nim zerwali. Zastanawiają się nieustannie nad sposobami naprawiania złego systemu rzeczy, nad wprowadzaniem pokoju oraz nad korygowaniem zdeprawowanych sumień ludzkich. Najczęściej takie głosy usłyszeć można w pierwszych ławkach kościołów a nie rzadko i z ambon, od pasterzy. Nie zauważają owi „święci nie z tego świata”, że problem urazów i uprzedzeń „niewiernych” wobec Kościoła wynika właśnie z ich zatwardziałej postawy. Radykalizm nie polega na szkalowaniu wszystkich dookoła, lecz na wskazaniu dobrej drogi własnym postępowaniem. Gdy zaczynamy zachowywać się jak owi „nieomylni” chrześcijanie, o których było wyżej wtedy podwójnie krzyżujemy Jezusa. Po pierwsze w nas samych, bo zamiast pracować nad sobą, nad swoimi błędami skupiamy się na innych. Chrystus nic nie może wtedy uczynić w nas, bo całą swoją postawą demonstrujemy, że nic już w sobie nie musimy zmieniać. Po drugie krzyżujemy Go w innych ludziach, gdyż zamykamy Jezusowi serca tych, którzy dotknięci naszą natarczywością sto razy się zastanowią zanim otworzą swoje serca dla Pana. Krew przelana przez Chrystusa podczas ukrzyżowania popłynęła, jako Cena za naszą wolność. Wolność, która niestety bardzo często przybija ręce Zbawicielowi. Nawróćmy się i pozwólmy Bogu działać w nas i w innych.
Tajemnica VII
Pan Jezus przelał za nas swoją Krew i wodę, gdy przebito Mu bok włócznią
Teraz to już sam Pan Bóg nie pomoże. Koniec. Wszystko zepsute. Trzeba burzyć i budować od nowa. Takie definitywne i rozpaczliwe konkluzje zdarza nam się konstruować co jakiś czas. Obserwujemy niejednokrotnie zepsute ludzkie relacje, zniszczoną pracę pokoleń, sponiewierane tradycje ojczyste, zgniłe systemy władzy. Oburzeni kłamstwem i obłudą mamy prawo czuć się oszukani i zdradzeni. Czy jednak w świetle Ewangelii możemy kiedykolwiek powiedzieć, że to już koniec, że już nic nie da się zrobić, że jedynie totalne zniszczenie może coś pomóc? Czy we wszechmoc Bożą wierzymy tylko wybiórczo, czy w całości? To właśnie na krzyżu dokonał się największy cud, którego nikt, nigdy by się nie spodziewał. Jezus już umarł. Trzeba powiedzieć, że na krzyżu wisiało tylko Jego ciało. Duch Chrystusa już zstąpił do otchłani. I właśnie w chwili pozornie beznadziejnej, kiedy już Jezus nic nie mógł zrobić, bo nie było Go na tym świecie, wtedy otwarły się strumienie miłosierdzia – z przebitego boku, martwego ciała Jezusa wypływa Krew i woda. Czy w kontekście tego wydarzenia możemy powiedzieć, że u Boga kiedykolwiek jest „już koniec”? Obyśmy uwierzyli, w czasie tego Wielkiego Postu, że Bóg jest naprawdę wszechmocny.
tekst: O.Norbert Oczkowski OP