
Zmartwychwstał Pan mój i nadzieja!
Błogosławiona Krew Jezusowa! W tą Świętą Noc Zmartwychwstania niech rozbrzmiewa pieśń...

List do MPJ!- marzec 2025
Mój Drogi / moja Droga! Jak się masz? Jesteś już po feriach; mam nadzieję, że był to dla Ciebie...

II Niedziela Wielkiego Postu 2025
„To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!”Góra Przemienienia staje się miejscem objawienia...

Słowo Życia - marzec 2025
Trzeba… weselić się i cieszyć… Ewangelia - 4. Niedzieli Wielkiego Postu - opowiada tzw....

Święto Ofiarowania Pańskiego
Dziś, w Święto Ofiarowania Pańskiego, dziękujemy Bogu za dar życia konsekrowanego! To czas, by...

Słowo Życia - luty 2025
Jak chcecie, by ludzie wam czynili, podobnie i wy im czyńcie. Pojechałyśmy z mamą...
-
Zmartwychwstał Pan mój i nadzieja!
-
List do MPJ!- marzec 2025
-
II Niedziela Wielkiego Postu 2025
-
Słowo Życia - marzec 2025
-
Święto Ofiarowania Pańskiego
-
Słowo Życia - luty 2025
Nawigacja strony
Myśl dnia
Słowo Życia
Trzeba… weselić się i cieszyć…
Kto ma serce zestrojone z Bogiem, kiedy widzi skruchę danej osoby, niezależnie od tego, jak ciężkie byłyby jej błędy, raduje się z niej. Nie skupia się na błędach, nie wytyka palcem zła, ale raduje się z dobra, gdyż dobro drugiego jest także moim!
Spotkanie ze św. Kasprem - wrzesień 2018
Kolejnych kilka myśli od św. Kaspra i nie tylko.
Z zaproszeniem, by nie tylko (prze)czytać, ale i przyjąć.
I zastosować. Zapraszamy!
Ukrzyżowany jest księgą, w której jest zapisana miłość Boga.
Dzisiaj liczni wielcy świata polityki i przemysłu uważają, że mają prawo do tego, by dla ich interesów inni się za nich (dla nich) narażali, wykańczali i umierali. Nasz Bóg wybrał drogę odwrotną – nie chciał cudzej krwi, lecz przelał swoją – na krzyżu. Za nas. Za mnie.
W tym św. Kasper widział potęgę ratującej nas miłości Boga. Krew Chrystusa uczynił treścią swojego życia i apostolstwa. Nie da się rozumem ogarnąć miłości Boga, można ją natomiast przyjąć i dać się nią wypełnić. Uświadomienie jej sobie budzi pragnienie wdzięczności i otwartości serca, bo Bóg kocha i chce ratować każdego człowieka wszystkich miejsc i czasów. Teraz mnie. I nie muszę zapracowywać na tę miłość, jest dla mnie w każdej chwili i sytuacji, bezwarunkowa i niezmienna.
Krzyż jest bramą do nieba, tajemniczym drzewem życia i tarczą obronną przed demonem. Trzymajmy się mocno krzyża i przyjmujmy słodkie rzeczy jakby były gorzkimi a gorzkie jakby były słodkimi.
Drabina, drzewo krzyża, tarcza – to pojęcia, które niekoniecznie od razu kojarzą się z krzyżem. Św. Kasper uczy w ten sposób, że my sami z siebie nie pokonamy przepaści między niebem a ziemią. Potrzebujemy pomocy, a jest nią „drabina” krzyża. Śmierć Jezusa na krzyżu połączyła brzegi nieba i ziemi, przyniosła pojednanie. Spożycie owoców z rajskiego drzewa przyniosło śmierć, owoc krzyża przynosi życie. Krzyż zatem jest prawdziwie drzewem życia, a jego znak tarczą obronną w sytuacji, w której możemy położyć kres złu i wybrać dobro.
Czym znak krzyża jest dla mnie? Ozdobą, przedmiotem wyposażenia wnętrza, kłopotem, zgorszeniem czy znakiem zbawienia w Chrystusie?
Tu, u stóp krzyża, żałujący grzesznik znajduje umocnienie, dusza przygnębiona zachętę, człowiek żyjący w bliskości Boga delikatność Jego miłości.
To jest mowa już dzisiaj rzadko używana i przez to prawie niezrozumiała. A jednak taka jest rzeczywistość i się nie zmienia: kto zbliża się do krzyża, świadomy swoich słabości i win, znajdzie zachętę i siłę na dalszą drogę naśladowania Chrystusa, czuje bowiem niezmienną i przygarniającą miłość Boga. Potwierdza to złoczyńca, który wisząc na krzyżu zwrócił się do Jezusa i otrzymał dar Jego miłosierdzia i obietnicę nieba. Ten, kto wiernie trwa przez Jezusie, wciąż na nowo i bardziej zdumiewa się miłością Boga, posuniętą do śmierci na krzyżu. Myśl o tym dodaje odwagi i budzi wdzięczność. Patrząc na krzyż odnajdę odwagę i nadzieję – Bóg jest blisko mnie także wtedy, gdy zawodzę, niezasłużenie obdarowuje mnie swoją miłością, ponieważ na krzyżu ta miłość się najpełniej objawia.
Morze zna czas sztormu i czas ciszy. Podobnie życie duchowe. Nie brak sztormów, ale łódź serca nie doznaje uszczerbku, bo Jezus stoi u steru. Kiedy widzi nas pogrążonych w lęku, pyta: Dlaczego się boicie, małej wiary?
W życiu duchowym także przeżywamy sztormy i ciszę, doświadczamy wielkiej bliskości Boga oraz pytań i wątpliwości. To normalne. Kiedy Bóg jest blisko, kiedy jesteśmy pewni Jego obecności i Opatrzności, Jego mocą przezwyciężymy największe trudności. On odpowiedział na wołanie uczniów przerażonych perspektywą utonięcia – uciszył jezioro i wicher, odpowie i na nasze wołanie, uspokoi moje serce. I nawet, jeśli mi powie – jesteś małej wiary – nie zostawi mnie na pastwę losu.
Ostatecznie: Wyznawać imię Jezusa oznacza głosić znaczenie Zbawiciela... Głosić Krew Chrystusa oznacza czynić wiadomym/głosić znaczenie zbawienia.
Również dzisiaj są ludzie, dla których Imię Jezusa jest obce, nic nie znaczy. Mogli nawet słyszeć Dobrą Nowinę , ale nikt dla nich za nią nie stoi. A akurat czyjeś osobiste świadectwo pociąga do naśladowania Chrystusa. Znać i wyznawać Imię Jezusa to znaczy dawać świadectwo o tym, kim Jezus jest dla mnie – że jest moim Zbawicielem, że jest Zbawicielem każdego człowieka. On nie tylko głosił Królestwo Boże, ale je urzeczywistniał, w Nim jest ono obecne. Głosić chwałę Krwi Chrystusa znaczy głosić wielkość i znaczenie zbawienia dokonanego przez Chrystusa: Jego miłość posuniętą do granic, do ofiary Jego Krwi. Taka miłość dotyka, przemienia, budzi pragnienie świadectwa, rozpala naszą miłość. Imię Chrystusa, naszego Zbawiciela, wielkość dokonanego przez Niego dzieła zbawienia, jest w stanie umacniać człowieka w jego służbie, w apostolacie, misji.
Nabożeństwo do Boskiej Krwi naprawia liczne nadużycia popełniane w naszych czasach, jest to darem wiekuistego Boga w pilnie potrzebnym dziele pojednania; służy oczyszczeniu sumienia: „pojednani przez Jego Krew... usprawiedliwieni przez Jego Krew, będziemy uratowani przed gniewem”.
Czasy się zmieniają, nadużycia jednak, najróżniejszego wymiaru i rozmiaru, zdarzają się wciąż i na nowo. Rozprzestrzeniająca się dzisiaj kultura śmierci, która ocenia człowieka wg jego użyteczności, która lekceważy podstawowe prawa człowieka, jego sumienie, woła o pomstę do nieba. Widząc to niektórzy tracą nadzieję i popadają w swoisty letarg – już nic nie da się zrobić... Nasz Bóg pokazuje jednak drogę wyjścia, zwycięstwa, rozwoju – odkupienie w Jezusie Chrystusie. Krew Chrystusa oczyszcza moje sumienie z martwych uczynków. Jezus jest moim Obrońcą wobec oskarżeń Złego i budzi nadzieję w miłosierdzie Boże. Boży gniew skupia się na grzechu, na grzeszniku – niepojęte miłosierdzie i miłość.
Najświętszy Sakrament ołtarza jest centrum naszego serca. Święte cyborium jest mistyczną piwnicą na wino, gdzie Jezus nas oczyszcza i pociąga do siebie.
Kto chce świadomie naśladować Jezusa, doświadcza, że jest emocjonalnie związany ze swoim wcześniejszym postępowaniem, zachowaniem, sposobem i stylem życia, że nie umie przebaczać... Świadomie i pełni dobrej woli chcemy podążać za Jezusem, uczucia jednak hamują nas na tej drodze, niekiedy wręcz przeszkadzają. Ratunkiem jest Eucharystia i postawienie Najświętszego Sakramentu w centrum życia. Jak w piwnicy sok winogronowy przemienia się stopniowo i powoli w wino, tak w spotkaniu z Jezusem przemieniają się nasze uczucia i usposobienie. On uwalnia nas od naszych przywiązań, swoją miłością pociąga nas do siebie. Nasze uczucia stają się czyste, serce stabilne i pełne pokoju, czujemy się jakby niesieni przez Jezusa, całą naszą siłą z Nim się związujemy. Nasze życie staje się wiarygodne i przekonujące, staje się nowym życiem.
Wyobraź sobie, że Jezus poprzedza cię we wszystkim ze swoim krzyżem i kielichem, z którego pozwala ci pić kroplę po kropli.
Czy jest ktoś, komu zostały oszczędzone cierpienie, przeciwności, opór, doświadczenie bezskuteczności, bezsilność?... Jak wiele dobrych intencji i zamiarów spełzło przez to na niczym... Jak sobie z tym radzić? Trzeba patrzeć na Jezusa, na krzyż, który On niesie. Na Jego wierność i miłość, które dają umocnienie. Czasem się wydaje, że jest wszystkiego za dużo, że nie damy rady więcej, że to, co nas spotyka, jest ponad nasze siły. To Jezus udziela nam ze swojego kielicha – goryczy, ale i radości – kilku kropel, tyle, ile możemy przyjąć. W chwili zmartwychwstania kielich cierpienia został przemieniony i ma moc przemieniania, rany jaśnieją od wewnątrz. Jezus pomaga przyjąć i nieść trudy życia, kielich zbawienia udziela radości i umocnienia, jedna i napełnia pokojem, podarowuje życie w pełni.