BĄDŹMY ŚWIADKAMI MIŁOŚCI

maryja%20foto.jpg

 

Kto to jest świadek? Z jednej strony to ktoś, kto widział, słyszał, w jakiś sposób brał udział w jakimś wydarzeniu. Z drugiej strony świadek zaświadcza o tym, co się stało, podaje fakty i swoje ich rozumienie.

Kościół zaprasza, byśmy byli świadkami Miłości – miłości przez duże M, zatem – świadkami Boga, Który jest Miłością. Św. Jan Apostoł w swoim 1. Liście napisał: W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy (…) Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim” (1J 4, 10. 16). W wydarzeniach rozgrywających się wokół nas mamy zatem widzieć miłość Boga i swoim życiem o tej miłości, przez nas doświadczonej, zaświadczyć.

 

Zapraszam, byśmy spojrzeli na Maryję jako Świadka Bożej Miłości, jako Tę, która brała udział w wydarzeniach życia Syna Bożego, i która swoim życiem poświadczyła prawdę tych wydarzeń.

Zwiastowanie

W drugim rozdziale Ewangelii wg św. Łukasza czytamy:

„W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. (…) Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. (…) Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego». Na to rzekła Maryja: «Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!»

Spośród wielu dziewcząt narodu Izraelskiego Bóg wybiera Maryję, aby przez Nią urzeczywistnić obietnicę daną po upadku pierwszych rodziców. Oto gdy w ogrodzie Eden wąż zwiódł Ewę i później przez nią jej męża, Pan Bóg zapowiedział:

,,Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje
a potomstwo jej , ono zmiażdży ci głowę , a ty zmiażdżysz mu piętę".

Jesteśmy potomstwem tej Niewiasty i mamy udział w Jej zwycięstwie nad starodawnym wężem. Niewiasty, która w Apokalipsie św. Jana jest obleczona w słońce, na której głowie jest wieniec z gwiazd dwunastu, i pod której stopami jest księżyc.

Prorok Izajasz zapowiada: „Dlatego Pan sam da wam znak. Oto panna pocznie i porodzi syna i nazwie go imieniem Emmanuel”. Słowa te wypełniają się w Maryi i Jej dziewiczym poczęciu Bożego Syna. Kiedy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby nas wykupić spod Prawa, aby swój lud wprowadzić w Królestwo łaski, aby przywrócić utracone synostwo Boże, aby wybawić nas z niewoli grzechu. W Jezusie wypełnia się Boża obietnica Mesjasza, Zbawiciela.

Ponieważ Zbawiciel przychodzi przez Maryję, staje się Ona świadkiem prawdomówności i wierności Boga, który „tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie umarł, ale miał życie wieczne”. Abym ja, która w Niego wierzę, nie zginęła, ale miała życie wieczne.

Nawiedzenie św. Elżbiety

Kiedy Maryja dowiaduje się, że jej krewna – Elżbieta, ta, która uchodzi za niepłodną – jest w stanie błogosławionym, spieszy do niej z pomocą. Nikt jeszcze nie wie o tajemnicy Maryi, Elżbieta jednak, pod natchnieniem Ducha Świętego, już tę tajemnicę zna –

«Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona.
A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana».

Maryja wyśpiewuje Magnificat – hymn uwielbienia Boga, Który „ujął się za sługą swoim, Izraelem, pomny na miłosierdzie swoje jak przyobiecał naszym ojcom Abrahamowi i jego potomstwu na wieki”.

Maryja uznaje wielkie dzieło, które Bóg w Niej dokonał i wskazuje, że cała chwała, cześć i uwielbienie należą się Jemu, że Ona jest częścią Bożego planu ogarniającego cały świat. Przez wiarę każdy z nas jest potomkiem Abrahama, do nas więc należy obietnica Boga i jej wypełnienie.

Maryja staje się zatem świadkiem uniwersalnej miłości Boga do każdego człowieka wszystkich czasów, świadkiem Jego mocy, miłości i chwały.

Ten uniwersalizm Bożej miłości i rolę Maryi w nim zobaczymy jeszcze pod krzyżem, na którym Jezus umiera za wszystkich ludzi, wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, i z którego powierza nas Matce, która dotąd prowadziła do Jezusa, i dalej, jeszcze bardziej, będzie to czynić.

Służba Maryi weryfikuje prawdziwość Jej wybrania – wywyższenie i uniżenie zarazem, pokorna Służebnica Pańska całą swą godność zawierza Bogu, służąc Jego dziełu zbawienia świata, w najdrobniejszych i ukrytych sprawach.

Elżbieta nazywa Ją błogosławioną, ponieważ uwierzyła Słowu Pana. I ja mogę być błogosławiona, kiedy wierzę Słowu, przyjmuję Je i wypełniam.

Narodzenie Jezusa

W relacji św. Łukasza o narodzinach Jezusa czytamy:

W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie. W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak, że bardzo się przestraszyli. Lecz anioł rzekł do nich: «Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie».(…) Gdy aniołowie odeszli od nich do nieba, pasterze mówili nawzajem do siebie: «Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co się tam zdarzyło i o czym nam Pan oznajmił». Udali się też z pośpiechem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. (…) A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane. (Łk 2, 1-20)

Ewangelista Mateusz mówi nam:

Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon». Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. Ci mu odpowiedzieli: «W Betlejem judzkim, bo tak napisał Prorok:

A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela». Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł: «Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon». Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny.

Gdy oni odjechali, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: «Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić». On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu.

Ofiarowanie w świątyni

…żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego. Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: «Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela».

A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: «Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu».

Maryja staje się świadkiem rozpoznania Mesjasza i oddania chwały Bogu przez starca Symeona i prorokinię Annę. Słyszy, że ON, Jej Syn, Boży Syn, jest światłem i chwałą Izraela, zgodnie z zapowiedzią Boga. Jej duszę ma przeniknąć miecz, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu. Czy Maryja, która to słyszy, rozumie? Czy przeczuwa, jak i kiedy wypełnią się słowa obietnicy? Dziwi się i zatrzymuje w sercu. Musiała opowiadać uczniom, skoro ewangelista opisał to wydarzenie, zrobiła to jednak na pewno wtedy, gdy już sama doświadczyła prawdy tych słów.

Co mówi dzisiaj nam? Chce pokazać prawdę o naszym życiu: chcemy się w nim cieszyć, tryskać radością, ale nasze życie jest także przesiąknięte cierpieniem i boleścią. Podczas ofiarowania Pańskiego Bóg solidaryzuje się z człowiekiem od momentu narodzin – aż po krzyżową śmierć. Maryja, która owija Dziecię w pieluszki, która jest z Jezusem w chwili Jego śmierci, przedstawia się jako Matka i Orędowniczka we wszystkich chwilach naszego życia. 

Kana Galilejska

W drugim rozdziale Ewangelii wg św. Jana czytamy:

Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: «Nie mają już wina». Jezus Jej odpowiedział: «Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?» Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie».

W tym opisie Maryja stoi w cieniu, poleca sługom, by uczynili wszystko, cokolwiek poleci im Jezus. Słudzy posłusznie wykonują dziwne polecenie i przekonują się o mocy Bożej tego Człowieka. To polecenie Maryi przyczynia się do pierwszego cudu Jezusa, ale również pobudza wiarę w Niego – Jezus objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie. Ukazuje się nam tutaj spostrzegawczość Matki Jezusa, Jej uwaga zwrócona na detale materialne, ale także, a może raczej przede wszystkim, delikatność Jej serca i Jej wrodzone współczucie. Ona widzi i chce pomóc, robi to – prowadząc do Jezusa. Robi to nie zatrzymując na sobie niczyjej uwagi, i w ten sposób pomaga zbliżyć się do Niego, zaufać, być posłusznym. Pomaga uwierzyć i powierzyć się, sama jakby stając się Drogą i Bramą do Jezusa. Pomaga widzieć Go w małych i dużych wydarzeniach codzienności. Wciąż na nowo zaprasza: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie i pokazuje na swoim przykładzie, że warto, że nikt, kto Jemu zaufał, nigdy nie został zawiedziony.

Droga krzyżowa i śmierć na krzyżu

Maryja jest obecna także na drodze krzyżowej Swojego Syna. Miecz boleści przenika Jej duszę, kiedy patrzy na Jego mękę i śmierć. Uczniowie uciekli, Ona trwa. Za bardzo kocha i ufa, by mogła odejść. Jednoczy się w cierpieniu.

…obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa,
i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.

            Cierpienie Maryi osiąga tu swój szczyt, a jednak Ona trwa. Nie przestaje ufać i swą postawą mówi, że Bóg wie, co robi, że wypełni to, co zapowiedział, chociaż w tej chwili wszystko zdaje się temu przeczyć. Jezus powierza Ją opiece Jana, umiłowanego ucznia,
i jego powierza Matce. W ten sposób Maryja staje się Matką rodzącego się Kościoła, Matką każdego z nas. Nie tylko widziała cierpiącego i umarłego Syna, trzymała Jego martwe ciało
w swych ramionach, potem doświadczyła Jego zmartwychwstania. Teraz każdemu cierpiącemu może powiedzieć: wiem, co czujesz, znam twój ból, wytrwaj, na krzyżu Jezus zwyciężył i w Nim ty możesz zwyciężyć.

Wieczernik i dalej.

Wtedy wrócili do Jerozolimy z góry, zwanej Oliwną, która leży blisko Jerozolimy, w odległości drogi szabatowej. Przybywszy tam weszli do sali na górze i przebywali w niej: Piotr i Jan, Jakub i Andrzej, Filip i Tomasz, Bartłomiej i Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Szymon Gorliwy, i Juda, [brat] Jakuba. Wszyscy oni trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, Maryją, Matką Jezusa, i braćmi Jego.(…) Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić.

Przebywali razem i razem się modlili. Obecność Matki Pana niewątpliwie dodawała odwagi i pomagała trwać w oczekiwaniu na wypełnienie obietnicy Zmartwychwstałego Jezusa. Razem przyjęli też dar Ducha Świętego. Maryja, już Matka ich wszystkich, choć o tym nie przeczytamy w Ewangelii, towarzyszyła swoim dzieciom w ich misji głoszenia Królestwa Bożego. W Jej sercu wciąż żywe były wydarzenia życia Jezusa – od Jego poczęcia pod Jej sercem do niedawnego wniebowstąpienia. Możemy się domyślać, że dzieliła się wspomnieniami umacniając uczniów i utwierdzając ich w miłości i ufności wobec Jezusa, wobec Boga i Jego planów.

 

ZAKOŃCZENIE.

Przyglądaliśmy się różnym wydarzeniom z życia Maryi i Jezusa. Ona zawsze do Niego prowadzi, do Niego kieruje, zwraca naszą uwagę na Niego. Robi to dyskretnie i delikatnie, a jednak z mocą – mocą świadectwa. Jej miłość, wierność, zaufanie, wytrwałość, gotowość na wypełnienie każdej Bożej woli, każdego Bożego pragnienia, Jej delikatność i wrażliwość, skoncentrowanie na Jezusie, Jej służba bez granic – mogą być dla nas wzorem i przykładem. Nie chodzi o to, by zaraz być doskonałym, ale by z pomocą Maryi wciąż pogłębiać przyjaźń z Jezusem i stawać się świadkami Jego miłości. Nie słowa, ale nasze życie będzie najlepszym świadectwem, które może innym pomóc odnaleźć Boga w swoim życiu i zacząć przygodę z Nim. Im bliżej będziemy Jezusa, tym bardziej będziemy o Nim świadczyć, często nie zdając sobie nawet z tego sprawy.