Październik 2014

krzy.jpg

 

 

Słowo Życia na październik

 Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia  

Flp 4, 13

 Także bardzo się ucieszyłem w Panu, że wreszcie rozkwitło wasze staranie o mnie, bo istotnie staraliście się, lecz nie mieliście do tego sposobności. Nie mówię tego bynajmniej z powodu niedostatku: ja bowiem nauczyłem się wystarczać sobie w warunkach, w jakich jestem. Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, obfitować i doznawać niedostatku. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia. W każdym razie dobrze uczyniliście, biorąc udział w moim ucisku. Bogu zaś i Ojcu naszemu chwała na wieki wieków! Amen. (Flp 4, 10-20)

 

Prawdziwie, św. Paweł musiał być bardzo zakorzeniony w Chrystusie, skoro pisał takie słowa. W innym fragmencie czytamy o wielu trudach, niebezpieczeństwach, udrękach, cierpieniach duszy i ciała, których doświadczał (2 Kor 11, 23-33). Po tym wszystkim umiał powiedzieć – wszystko mogę, ale źródłem jego mocy był „Ten, który [go] umacnia”.

W iluż momentach człowiek doświadcza prawdziwości słów Jezusa: beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15, 5) – bezradności, słabości czy niemocy… a Paweł pozytywnie to potwierdza: tak, bez Chrystusa nic, ale w Nim i z Nim – wszystko jest możliwe! Jezus da potrzebne siły i światło. Czy to nie On sprawia, że męczennicy i dziś wolą stracić dorobek całego życia albo samo życie, ale nie wypierają się swojej przynależności do Niego? Czy to nie On pomaga powstawać z nałogów i zaczynać nowe życie? Czy nie On daje siły ofiarować ból ciała i duszy dla ratowania bliskich czy bliźnich zagrożonych śmiercią wieczną? Przebaczać? Głosić słowem i życiem Dobrą Nowinę o zbawieniu, także wtedy, gdy spotyka się to ze sprzeciwem otoczenia?

Jezus, Syn Boży, który miał moc swoje życie oddać i je odzyskać (J 10, 18), wskrzeszać z martwych (Łazarza, córkę Jaira, syna wdowy), uzdrawiać chorych, odpuszczać grzechy i napełniać nadzieją serca tych, którzy ją stracili, ma moc przenikać i moje życie i napełniać je mocą z wysoka. On może je przemieniać, może nadać mu sens i cel (który gdzieś zagubiłam lub nigdy nie widziałam), może czynić mnie prawdziwie szczęśliwą, bo właśnie takie są Jego plany wobec mnie – pełne pokoju, dobra i piękna. Możliwe do zrealizowania jedynie w Nim.

Czy to się wydaje zbyt piękne, aby było prawdziwe, kiedy patrzy się na to, co dziś dzieje się w świecie? Jezus jest Panem, On świat zwyciężył, zwyciężył piekło, śmierć i grzech. Jego zwycięstwo może stać się także moim udziałem, kiedy do Niego przylgnę i dam Mu się prowadzić. On mnie umocni. W Nim wszystko jest możliwe, także to największe zwycięstwo – nad samym sobą, nad własną słabością, biedą i nędzą. Nad goniącym czasem i nadmiarem obowiązków. Nad poddaniem się i odpuszczeniem walki o dobro, sprawiedliwość czy prawdę.

Trudno uwierzyć? Może dobrze zacząć od drobiazgów (większe rzeczy staną się wtedy łatwiejsze) – wstając rano (czasem już w tym potrzeba Jego umocnienia…) nie narzekać na zmęczenie i niewyspanie, ale dziękując za kolejny dzień życia; chwytając się mocno dłoni Jezusa (Jego słowa), żeby być miłym zamiast burczeć, krytykować, krzyczeć, oskarżać; usłużyć zamiast czekać na bycie obsłużonym; uśmiechnąć się i powiedzieć dobre słowo kasjerce w markecie, zamiast denerwować się na długą kolejkę, zachować spokój stojąc w korku i nie rzucać bazyliszkowego spojrzenia na tego, który zajechał drogę lub zajął miejsce na parkingu; pobawić się z dziećmi mimo zmęczenia albo wielu spraw jeszcze czekających na załatwienie (czy pragnienia posiedzenia z gazetą lub przed telewizorem)… I tyle okazji każdego dnia do błogosławienia w miejsce przeklinania. Niby drobiazgi, a czasem tak trudne… Ale WSZYSTKO mogę w Tym, który mnie umacnia!

 

                                                                                                                                                                                                            S. Gertruda MSC