PROŚBA O MODLITWĘ!

PROŚBA O MODLITWĘ!

W dniach 7-10 kwietnia 2024 r. odbędzie się Kapituła Generalna i wybory do Zarządu naszej...

Przyjaźń duchowa - Niedziela Miłosierdzia Bożego

Przyjaźń duchowa - Niedziela Miłosierdzia Bożego

Dz 4, 32-35. Pierwsza lektura z drugiej niedzieli wielkanocnej tegorocznego cyklu, to tak zwane...

Słowo Życia - kwiecień 2024

Słowo Życia - kwiecień 2024

„Pan mój i Bóg mój!” J 20, 28 Liturgiczny okres wielkanocny to czas spotkania z Jezusem...

CHRYSTUS ZMARTWYCHWSTAŁ!

CHRYSTUS ZMARTWYCHWSTAŁ!

    Błogosławionych, pełnych nadziei Świąt Zmartwychwstania Pańskiego.    

PEWNOŚĆ WIARY - V Niedziela Wielkiego Postu

PEWNOŚĆ WIARY - V Niedziela Wielkiego Postu

Jr 31, 31-34. Wielkie, monumentalne, spisane pod wpływem potężnego, niezachwianego ducha...

ŻYWY CHRYSTUS - IV Niedziela Wielkiego Postu

ŻYWY CHRYSTUS - IV Niedziela Wielkiego Postu

2 Krn 36, 14-16.19-23. Niedziela radości albo pociechy pośród skupienia i pokuty, jest dniem...

  • PROŚBA O MODLITWĘ!

    PROŚBA O MODLITWĘ!

  • Przyjaźń duchowa - Niedziela Miłosierdzia Bożego

    Przyjaźń duchowa - Niedziela Miłosierdzia Bożego

  • Słowo Życia - kwiecień 2024

    Słowo Życia - kwiecień 2024

  • CHRYSTUS ZMARTWYCHWSTAŁ!

    CHRYSTUS ZMARTWYCHWSTAŁ!

  • PEWNOŚĆ WIARY - V Niedziela Wielkiego Postu

    PEWNOŚĆ WIARY - V Niedziela Wielkiego Postu

  • ŻYWY CHRYSTUS - IV Niedziela Wielkiego Postu

    ŻYWY CHRYSTUS - IV Niedziela Wielkiego Postu

Trud poranka - Niedziela Miłosierdzia

019449.jpg

• Dz 2, 42-47. Jeśli ogólnie cała kronika Dziejów, spisana przez ewangelistę Łukasza, opowiada precyzyjnie o historii pierwotnego Kościoła i opisuje posunięcia pierwszych biskupów – apostołów oraz ich uczniów, tak szczególnie drugi rozdział tej księgi to świadectwo o dniu zstąpienia Ducha Świętego. Widać wyraźnie jak to wydarzenie, w skali myślenia wiarą, wychodzi zaraz na drugie miejsce po zmartwychwstaniu Pana. Można w tym momencie poczuć się jednak nie do końca usatysfakcjonowanym. Przecież w liturgii i modlitwie Wielkanoc dosięga właśnie teraz swojego epicentrum. Wydaje się, że refleksja powinna być skupiona wyłącznie na pokonaniu śmierci przez Chrystusa. Po co akurat tutaj akcentuje się przyjście Ducha Świętego? Lepiej byłoby to świętować w momencie osobnym, odrębnym od tajemnicy zmartwychwstania. Tylko pozornie. Nie można pominąć trzech znaczących aspektów sprawy. Po pierwsze, powstanie Jezusa z więzów śmierci to moment chwały całej Trójcy Świętej.

Bóg Ojciec wskrzesza swojego Syna w mocy Ducha Świętego. Poza tym, szczytem celebracji oraz modlitwy wielkanocnej będzie właśnie uroczystość Zesłania Ducha Świętego. Wreszcie zmartwychwstanie nie jest kwestią historii jednego poranka i nic dalej. Ta sprawa musi powtarzać się co świt.

Każda przewaga wiary w duszy chrześcijanina, to jeszcze jedno przełamanie śmierci w jej wielorakich przejawach. Duch Boży zwycięża, a rozumny człowiek otwiera się skutecznie na Jego wiktorię. Żywa wiara sprawia, że historyczny fakt zmartwychwstania trwa i przechodzi w fakt egzystencjalny. Zmartwychwstanie to nie muzeum chwalebnego Jezusa. To laboratorium ludzkiego powrotu do życia. Każdy, brzemienny wysiłek poranka jest więc duchowo podobny do trzęsienia ziemi i upadku straży na twarz o świcie zmartwychwstania.

Czy Wielkanoc wiąże się jakoś w twoim przeżywaniu wiary z mocnym działaniem Ducha Świętego? Poszedłeś tam, gdzie pusty grób i na rezurekcję – ale czy był przełom? A może odprawiłeś wielkanocne obrzędy, wewnątrz pozostając nadal nieporuszonym malkontentem?

W księdze Dziejów Pięćdziesiątnica - tradycyjnie biblijne święto judaizmu - nabiera nowego znaczenia. W liturgii starotestamentalnej przez ten obchód ogłaszano, że dobiegł końca sakralny okres między Paschą a tak zwanym Świętem Tygodni, które w pierwotnym sensie było radosnym dziękczynieniem za żniwa, plony i płody ziemi. Długo trwały orientalne tańce i śpiewy psalmów, ciągnęły do ołtarza entuzjastyczne korowody z kwiatami i koszami owoców, a świątynię w stolicy i synagogi w terenie wypełniały tłumy radosnych pielgrzymów. Ale z czasem dodane zostaje do tego całkiem nowe znaczenie. Podczas starotestamentalnej Pięćdziesiątnicy, z biegiem lat, Izraelici zaczynają świętować odnowę przymierza między Bogiem a ludem wybranym. W miejsce kultycznych tańców pojawiają się godziny zadumy, medytacji i skupienia.

Autor Dziejów musiał być zainspirowany jakoś tym ostatnim sensem wspomnianego święta, gdyż konstrukcję drugiego rozdziału opowiadania, buduje pod wpływem przekazu o zawarciu przymierza na Synaju. Fragment podany na modlitwę myślną podczas tej niedzieli, to w sensie ścisłym zakończenie Pięćdziesiątnicy według opisu świętego Łukasza. Z głębi tekstu wyłania się portret pierwotnej wspólnoty Kościoła. To streszczenie typowe dla uporządkowanego stylu pisania ewangelisty i lekarza, czyli tak zwane z łac. summarium –zwieńczenie, podsumowanie, konkluzja. Według opisanej tu metody Duch Święty, który zstąpił, buduje autentyczny Kościół - wtedy i zawsze. Chrześcijanie prowadzą proste lecz skuteczne i poruszające życie. Jest to egzystencja przejrzysta. Wie się o niej wszystko na podstawie tak krótkiej konkluzji, jaką publikuje Łukasz w Dziejach. Wewnątrz Kościoła świat realny nie bierze się z woli ludzkiej ale z nauki Bożej, gr. dydaxé – zwiastowanie pouczenia, które wciąż się rozszerza od jednych na drugich, wpływa na innych i formuje jedną duszę po drugiej, depozyt wiary ciągle dynamiczny (w. 42).

Pierwsi chrześcijanie żyją we wspólnocie, nie osobno, z gr. koinonia – tłumaczy się to jako jedność doskonałą, nie formalną lecz uwewnętrznioną, zjednoczenie zarówno materialne - dzielenie się funduszami, jak i wspólnota serca - czysta więź miłości, bliskość albo delikatność. Do bycia Kościołem nie wystarczy tylko dać datek albo tylko poczuć sentyment. Trzeba wyciągnąć to, co możliwe z kieszeni i trzeba wyrwać sobie wielką część serca jednocześnie. Żyjesz jak autentyczny katolik? Łączysz modlitwę z czynem? Angażujesz się, czy szukasz jedynie religijnych sentymentów?

Pierwsi uczniowie modlą się jeszcze w synagogach, gdzie słuchają Pisma Świętego. Ale po tym, w drugiej części liturgii, idą do domów na Eucharystię. W tym miejscu Dzieje podają jedną z pierwszych, pięknych nazw Mszy Świętej - łamanie chleba (w. 46). Takie życie według Ducha, przyciąga wielu chętnych do Kościoła (w. 47). Byłoby zupełnie inaczej, gdyby pierwotna wspólnota została zbudowana na jednym z czysto ludzkich projektów – nieważne, czy tym socjologicznym, czy tym psychologicznym. Wszystko poszłoby w ruinę, odpychając i gorsząc. Kościół potrzebuje harmonii duchowej, aby przyciągać ludzi do Boga.

• 1 P 1, 3-9. Piotr od początku historii Kościoła, którą zapoczątkowuje sam Chrystus - zmartwychwstając i powracając do chwały Ojca - jest świadom odpowiedzialności za wszystkich chrześcijan. Piotr przyjął na siebie ciężar bycia pierwszym. Ma więc pierwszy wierzyć, będzie pierwszy umacniał, nawet jeśli nikt jego nie umocni i pierwszy będzie gotów oddać życie dla sprawy chwalebnego Jezusa. To dlatego poucza swych braci listem. Taka jest misja papieża i wypełnia ją on bardzo dobrze. Tekst, który służy modlącym się do medytacji na niedzielę Miłosierdzia, jest podobny do starotestamentalnej formuły błogosławieństwa. W taki sposób żydowscy patriarchowie błogosławili wierzących Panu i tak postępuje też Piotr – nowy patriarcha młodego Kościoła. Przechodzi powoli między szeregami wyciągających ku niemu ręce postaci, udziela chrztu, karmi, nasyca głód ciała i ducha. W Piotrze rodzi się ojciec duchowy chrześcijaństwa. W tradycji katolicyzmu uznaje się, że list powstał przed śmiercią pierwszego papieża, a więc około roku 65 po narodzeniu Chrystusa.

Piotr dzieli się z Kościołem niezachwianą pewnością wiary. Oparcie się na Panu nigdy nie zawodzi (w. 3-4). Pierwszy z apostołów uczy błogosławić Boga w każdych okolicznościach, hebr. baruk – tłumaczy się jako świadomy i błogosławiony, niezmienny w przyznaniu Panu chwały. Dziedzictwo wiary ewangelicznej jest niezniszczalne, nie starzeje się wraz z upływem czasu, nie stoczy go czerw śmierci. Ktoś mógłby w to zwątpić, bo przecież właśnie wtedy trwa wielki ucisk. Kościół pierwotny nie ma sukcesów. Obficie płynie krew uczniów na arenach pogańskich stadionów. A jednak rozwojem wiary rządzi właśnie ów dyskretny paradoks historycznej ekspansji, która nie korzysta wcale z politycznych przywilejów, nie jest tryumfalna lecz wdziera się w głąb człowieka, zachodzi jakby na dno duszy, niepodzielnie zdobywa sumienia. Czy uznajesz się za człowieka zdobytego dla Chrystusa na dobre i na złe? Czy w chwilach złych nie odstępujesz?

W rozwoju wiary porusza straszna konsekwencja. Można zabijać chrześcijan a i tak stają się liczniejsi i rozmnażają się dosłownie we wszystkich częściach świata (w. 7). To jest główna myśl, którą Piotr pragnie zostawić Kościołowi. Rozwój wiary nie będzie dokonywał się nigdy przez nadzwyczajne cuda i duchowe przewagi nad niewierzącymi. Cudem jest miłująca się wspólnota wierzących. Gdzie jest ona żywa, ludzie będą się nawracali.

• J 20, 19-31. Wszyscy ewangeliści poświęcają wiele miejsca opisom zmartwychwstania Pana. To oczywiste, bo był to fakt nowy. Rozdział dwudziesty narracji Jana to dzień powstania Chrystusa z więzów śmierci. Jan zaczyna inaczej. Taki już jest styl jego myślenia oraz pisania. Styl wysoki, niezwykły, mistyczny. Czwarty ewangelista zatem rozpoczyna streszczenie o zmartwychwstaniu od poruszające doświadczenia, jakie przy grobie przeżyła Maria Magdalena. Tekst proponowany na rozmyślanie tej niedzieli to pierwsze zakończenie ewangelii o chwalebnym zmartwychwstaniu. Jan ukazuje trud wiary pierwszych chrześcijan. Muszą zrozumieć i przyswoić sobie coś dotąd niesłychanego. To ciąży, nie jest to łatwe. Maria Magdalena prawdopodobnie nigdy nie przeżyła wcześniej tak ciężkiego lecz brzemiennego w skutkach poranka.

A dlaczego apostoła Tomasza nie ma z innymi, kiedy Zmartwychwstały tchnie na nich pierwszy raz po śmierci? Psychologia jego wnętrza nie przysparza wielu trudności. Właśnie na tym polega wspomniany już wyżej trud wiary, że idzie ona w głąb człowieka, a nie w tryumfy lub we wpływy. Tomasz musi być rozczarowany, rozgoryczony, nie ma sukcesu, jest hańba. Kto teraz przyzna się do Jezusa z Nazaretu, przyzna się do jakiegoś ośmieszonego, ukrzyżowanego nieudacznika – myśli Didymos (w. 25). Apostoł w spotkaniu z chwalebnym Jezusem przechodzi więc gigantyczną przemianę. Pan będzie chciał prowadzić inaczej historię zbawienia. Nie będzie z tej historii zysku po ludzku. Będzie postęp przez trud ale słodki, tworzący jakieś inne refleksy na nowych piętrach ludzkiej duszy. Czy jesteś bezinteresowny w naśladowaniu Chrystusa? Umiesz przeżywać na planszy swojego życia całą pasję Jezusa, czy unikasz niektórych jej fragmentów?

Warto zwrócić uwagę poza tym na pierwsze zakończenie ewangelii Jana, opowiedziane zaraz po opisie nawrócenia Tomasza. W nim właśnie dopowiada autor czwartej ewangelii o tym, co trzeba w sobie przełamać, żeby skutecznie żyć wiarą. Kościół będzie dawał zawsze znaki dla pomnożenia wiary, gr. semena – przesłanie, ślady, tropy pewnie prowadzące do celu lecz nie będą to dowody, jakie dają poszukiwaczom doczesne laboratoria. Wiara musi rodzić się w trudzie. Trzeba pewnego wysiłku, żeby wychować swoją duszę do wiary. Nie będzie więc łatwo. A ilu ludzi chciałoby, żeby Bóg sprawdził się w ich życiu właśnie przez to, że staje się lekko, że nie trzeba się wysilać? Takim fałszywym znakiem wykazują się złudne ideologie, bożki tego świata i płytkie mitologie. Prawdziwy Bóg pozwala odczuć ciężar, który w duszy wyciska nieprzemijalną więź na zawsze.

Ks. Jarosław Tomaszewski