Czas próby, zaufanie, radość ze spotkania

Czas próby, zaufanie, radość ze spotkania

Wiara Maryi, jej całkowite zaufanie w moc Boga działającego w całym jej życiu we wszystkich...

List do MPJ - maj 2024

List do MPJ - maj 2024

Mój Drogi, moja Droga! Czyż nie jest pięknie na świecie w maju? Zdążyłeś/zdążyłaś już zobaczyć...

Słowo Życia - maj 2024

Słowo Życia - maj 2024

Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna i Ducha...

PROŚBA O MODLITWĘ!

PROŚBA O MODLITWĘ!

W dniach 7-10 kwietnia 2024 r. odbędzie się Kapituła Generalna i wybory do Zarządu naszej...

Przyjaźń duchowa - Niedziela Miłosierdzia Bożego

Przyjaźń duchowa - Niedziela Miłosierdzia Bożego

Dz 4, 32-35. Pierwsza lektura z drugiej niedzieli wielkanocnej tegorocznego cyklu, to tak zwane...

Słowo Życia - kwiecień 2024

Słowo Życia - kwiecień 2024

„Pan mój i Bóg mój!” J 20, 28 Liturgiczny okres wielkanocny to czas spotkania z Jezusem...

  • Czas próby, zaufanie, radość ze spotkania

    Czas próby, zaufanie, radość ze spotkania

  • List do MPJ - maj 2024

    List do MPJ - maj 2024

  • Słowo Życia - maj 2024

    Słowo Życia - maj 2024

  • PROŚBA O MODLITWĘ!

    PROŚBA O MODLITWĘ!

  • Przyjaźń duchowa - Niedziela Miłosierdzia Bożego

    Przyjaźń duchowa - Niedziela Miłosierdzia Bożego

  • Słowo Życia - kwiecień 2024

    Słowo Życia - kwiecień 2024

Myśl dnia - Maryja

Ta nasza Niebieska Matka nie gardzi grzesznikami, jak każda przywiązana matka nie gardzi dzieckiem, chociażby najohydniejszą chorobą dotkniętym. Św. Ryszard od św. Wawrzyńca

Słowo Życia

Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

W tajemnicy Boga Trójjedynego znajdujemy źródło zarówno dla naszego życia wewnętrznego jak i dla naszych relacji z innymi, z tymi, do których jesteśmy posłani w naszej codzienności (najbliżsi, współpracownicy, znajomi, …).

Czytaj więcej  

Kalendarz

maj 2024
N P W Ś C Pt S
1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31

Niezachwiana ufność - I Niedziela Adwentu

Projekt%20bez%20nazwy%201.jpg

 Iz 63, 16b–17;19b. 64, 2b-7. Izajasz to jeden z plejady wielkich przewodników Adwentu. Nie należy o tym zapominać, przystępując do medytacji nad pierwszym fragmentem Słowa Bożego na dziś. To nie znaczy, że jego księga cytowana jest albo czytana wzdłuż całego, adwentowego okresu. Nie, raczej w liturgii dobierane są trafne fragmenty Izajasza, tak, aby duchowo dynamizować czuwanie. Pierwszy z tekstów, to fenomenalny, wartki, porywający poemat, który łączy w sobie ton lamentacji, z tonem ufnej prośby.

Prorok przypomina w tym miejscu wrażliwą duszę, która zalewa się obficie łzami. Coś ją boli – ale poza dramatem cierpienia, nie przestaje ufać.

 

Przeciwnie, łzy są argumentem dla nadziei. Lamentacja to jednocześnie forma prośby. A prośba ostatecznie przejdzie w formę wyznania wiary. To nie takie częste, aby w Starym Testamencie ktoś wypowiadał credo. Izajasz składa wyznanie wiary, dochodząc w tekście do wewnętrznego wniosku, że ojcem nie jest tak naprawdę Abraham, choć w ten sposób myśli każdy, pobożny Żyd. Prawdziwym Ojcem dla proroka stanie się Bóg.
Czy czasem płaczesz w obecności Boga? A może modlisz się jak zimny głaz? Czy Ojciec Bóg dobrze zna wnętrze twojej duszy, wszystkie tryumfy i dramaty? Twoja modlitwa przed Nim jest skryta, czy szczera?

Kto nie zna dobrze Stwórcy, ten nosi w duszy pierwotną tendencję Adama i Ewy – uciekać przed Bogiem w chwili grzechu. Człowiek ma skłonność, by stawiać się przed obliczem Pana tylko wtedy, gdy znajduje w sobie stabilną formę moralną i duchową, ale nie kiedy słabnie lub upada. Jak pierwsi ludzie po grzechu pierworodnym. Boli wszystko, życie miażdży, ale trzeba jak najdalej, za ostatnie krzaki schować się przed Stwórcą. Tymczasem tekst Izajasza szokuje wręcz ufnością. Prorok prowadzi z Panem dialog, w którym nie stara się ugrzecznić swojej modlitwy lecz stawia Stwórcy ludzkie, bolesne zarzuty.
Jak Bóg może dopuścić, by człowiek staczał się w grzech (w. 17)? W upadku moralnym osoba ludzka się odczłowiecza, jakby nie wyszła wcale spod ręki boskiego Stworzyciela (w. 19). Pan chce, by człowiek modlił się nie rytualnie, przepisowo ale zgodnie z prawdą. Modlitwa musi być lustrem życia. Jeśli w sercu jest radość, pokój, wiktoria – chwała Bogu! Jeśli jednak jest wiele pytań i ogień pali serce – trzeba się z Bogiem pospierać na modlitwie. Co skrycie Bogu zarzucasz? O co oskarżasz w sercu Pana, nigdy Mu tego wprost nie mówiąc? Czy umiesz z Bogiem prowadzić miłosny spór na modlitwie?

Ale stan, w którym prorok zwraca się do Boga, w istocie pozwala mu odkryć Pana jako dobrotliwego Ojca (w. 7). Izajasz aż dwukrotnie wezwie Stwórcę w ten sposób – wołając Ojcze! W czasach Jezusa i po Jego krzyżu oraz zmartwychwstaniu, widzenie ojcostwa Boga to coś istotnie związanego z ewangelią. Ale w epoce proroka – to zupełna nowość. Być w upadku, potykać się i grzeszyć, nie wybierając moralnej rebelii lecz wyciągając ręce do Boga jak dziecko, to już jest stan wiary ewangelicznej, nawet jeśli sama Dobra Nowina będzie wprost głoszona dopiero od czasów Pana Jezusa.

1 Kor 1, 3-9. Sekretarz, czy notariusz Pawła z Tarsu, któremu apostoł dyktuje list do Koryntian, musiał być osobą wysokiej kultury i świadomości. Istotna treść listu pochodzi od samego Pawła, a tak naprawdę jest on przekazicielem Objawienia Bożego. Jednak na wstępie listu ten, spod którego ręki wychodzą litery, dodaje inteligentny wstęp, a na końcu podobne w treści zakończenie. Ma to być próbą zdobycia przychylności czytelnika. Nie wystarczy przekazać to, co się chce - bo to przecież czysta prawda i każdy musi ją przyjąć z wdzięcznością, na kolanach, bogobojnie! Prawda domaga się w człowieku zrozumienia i przychylności jego wolnej woli. Koryntianie to ludzie licznych przywilejów socjalnych, które bardzo cenili. Miasto było korzystnie położone, w tak zwanej bogatej dolinie Istchmos, między Kenchrami na Morzu Egejskim i Lechaionem w Zatoce Korynckiej. Stamtąd można było dotrzeć do wszystkich portów na Wschodzie. Wymiana dóbr i poglądów, czyniła z Koryntian ludzi inteligentnych, społecznie sprytnych i relacyjnych. Paweł o tym wie, dlatego pisze do nich pedagogicznie i roztropnie.

Oczywiście, apostoł będzie musiał w przyszłości rozwiązać problemy, jakie atakują wspólnotę chrześcijan w Koryncie. Najbardziej niszczą ich rywalizacja i podziały. Dlatego już we wstępie listu, Paweł zapowiada, jaką taktykę duchową przyjmie, aby zaleczyć rany w Kościele korynckim. Każdy podział jest znakiem utraty wzajemnej ufności. Osoba ludzka dzieli się w głębi duszy, sprzecza się ze sobą, toczy konflikt z własnymi myślami, jeśli nie ufa Bogu Ojcu. Człowiek podnosi pięść przeciwko innemu, głównie dlatego, że chce polegać na swoim ego, a nie na sercu i wrażliwości bliźniego. Do kogo straciłeś zaufanie i dlaczego? Jak chciałbyś je odbudować? Czy próbujesz, czy już dałeś się złapać w sidła patologicznej podejrzliwości i tak trwasz? Nieufność zawsze prowadzi do podziału. Trzeba więc przywrócić w Koryncie zaufanie. Łatwo jest mówić, trudniej osiągnąć. Jak zamierza to zrobić autor listu?

Paweł z Tarsu prowadzi Koryntian do jedności dwiema drogami. Po pierwsze, muszą otworzyć oczy i zobaczyć, że w Kościele, jaki założył Chrystus, niczego im nie brakuje (w. 5). Malkontenci natychmiast myślą, że to inni otrzymali, a o nich zwyczajnie lub złośliwie zapomniano. Pominięci zaraz chcą wzniecić rewolucję. A jednak Pan złożył we wnętrzu rodziny Bożej, jaką jest Kościół, więcej nawet, niż osoba ludzka potrzebuje do godnego życia i zbawienia. Jakie jest twoje bycie Kościołem? Czy ciągle nie krytykujesz? Czy nie narzekasz przesadnie? Widzisz dobrze, ile otrzymałeś? Po drugie, kierunek jedności przyjmuje człowiek, który dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że został powołany – to znaczy, że nie jest protagonistą Kościoła, lecz jego uczestnikiem (w. 9). Apostoł zwraca się do chrześcijan w Koryncie specjalnym tytułem, z gr. hoi klétoi – zaproszeni, nawoływani, powołani, ale nie wołający, nie inicjujący. Jesteś pokornym członkiem wspólnoty, czy zawłaszczasz coś dla siebie? Kontynuujesz tradycję wiary, czy sądzisz, że wszystko zaczyna się i kończy na tobie? Kto pokornie przyjmuje, że Chrystus jest tym, który powołuje do wiary, kogo zechce, a każdy człowiek z wolnością odpowiada swoje tak, albo nie – ten znajduje własne miejsce w Kościele i jednoczy.
• Mk 13, 33-37. Tekst prostej, tak bardzo pięknej ewangelii Marka, częstokroć - zwłaszcza przez ludzi niechętnych chrześcijaństwu - był traktowany jako argument za tym, że Jezus z Nazaretu sam uznawał Boga Ojca za byt większy od samego siebie. Zatem Chrystus mógłby być rzeczywiście tylko człowiekiem. Czy to prawda? Osią dowodzenia niechętnych ewangelii jest twierdzenie Pana, że jedynie Ojciec wie o godzinie końca świata. Ten werset poprzedza cały tekst Dobrej Nowiny, który Matka Kościół przepisuje na pierwszą niedzielę Adwentu. Można prowadzić spory teologiczne, ale na Słowo Boga należy patrzeć duchowo, okiem wiary, która się nim karmi. To nie dywagacja, to modlitwa. A jeśli Jezus, dobry nauczyciel i pedagog, nie tyle twierdzi, że sam jest kimś mniejszym od Boga, ale spełnia do końca swoje mesjańskie posłanie i pragnie przeprowadzić każdego z ludzi do Ojca niebieskiego? A może wszystkich chce skupić przede wszystkim na Stwórcy? Dlatego wskazuje Go radykalnie, sam pozostając Boskim Pośrednikiem. W końcu Ojciec i Syn są jednością.

Również w dzisiejszej ewangelii chodzi znowu o zaufanie. Życie bez ufności musi być nieznośne. Jezus uczy zaufania przez obraz domu, który gospodarz zostawia pod opieką sług i rusza w podróż (w. 34). Współcześnie instaluje się kamery, ale złoczyńcy łamią system albo noszą czarne czapki na twarzach. Więc zakłada się alarmy, ale złodziej jest szybszy od policji. W końcu kraty, zapory, zapadki zawsze zawodzą i w dużej części nie są skuteczną obroną przed włamywaczem. Ale gdy się ma dobrego sąsiada, jemu świadczy się dobro i traktuje się go jak człowieka – wówczas i on, przyjaciel z ulicy obok, a przynajmniej sojusznik, solidarnie odwdzięcza się lojalnością i dobrocią. Zaufanie do żywych, konkretnych osób czyni życie ludzkim, łatwiejszym, bezpieczniejszym. Polegasz jeszcze na kimś z ludzi, na bliskich, na przyjaźni? Czy uzależniasz się od wynalazków sztucznej inteligencji?

Czy w powyższym sensie nie warto odczytywać wreszcie zawołania: czuwajcie! Jezus w ewangelii, którą można się dziś modlić, powtarza to słowo dwukrotnie (w. 35). Co prawda jest ono zrównane z pracą wartownika. Ale jak naprawdę wzmacnia się postawę czujności? Przez wewnętrzną, moralną i duchową solidność człowieka. Ludzie są słowni albo ich deklaracje natychmiast porywa wiatr. Kto wprowadzi czujność, gotowość, dyspozycyjność do własnego wnętrza, ten napotka wiele osób, które potrzebują oparcia. Człowieka wewnętrznie czujnego, a więc silnego, rozpoznaje się nawet po jego krokach. Oto idzie ktoś pewny, odważny, stanowczy, kulturalny, inteligentny – można szukać w nim oparcia. Albo lepiej nie, bo widać, że to ktoś zmienny i chwiejny. Nadchodzi tchórz. Jesteś miękki, czy stanowczy? Tak właśnie rodzi się między ludźmi wzajemne zaufanie. Nie przez ciepłe słowa, nie drogą deklaracji lecz przez wzajemne wypróbowanie sił i uczynków.

ks. Jarosław Tomaszewski